Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Jerzy Engel tylko dla Niezalezna.pl: To dobrze, że Sousa podał rękę Grosickiemu. Nie stać nas na stratę takiego piłkarza

Selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa ogłosił nazwiska 27. piłkarzy powołanych na marcowe mecze eliminacji Mistrzostw Świata z Węgrami, Andorą i Anglią. Kilka nominacji wprawiło środowisko piłkarskie w osłupienie. „Dla mnie największym zaskoczeniem in minus jest brak w kadrze Tomasza Kędziory z Dynama Kijów, który dobrze sobie radził na prawej obronie drużyny narodowej” – mówi w rozmowie z Niezalezna.pl Jerzy Engel, trener który awansował z Polską do finałów Mistrzostw Świata w Japonii i Korei w 2002 roku.

Kamil Grosicki
Kamil Grosicki
fot. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Niezalezna.pl: Wśród nominowanych do reprezentacji nie ma Tomasza Kędziory, a jest Kamil Grosicki, który gra zaledwie w rezerwach West Bromwich Albion. Czy to nie dziwne?

Jerzy Engel: Jestem zaskoczony nieobecnością Kędziory. Ma pewne miejsce w składzie czołowej ukraińskiej drużyny, a w kadrze wygrał rywalizację na prawej obronie z Bartkiem Bereszyńskim. Może brak powołania dla Tomka to efekt jakichś ustaleń pomiędzy Sousą a władzami Dynama Kijów? Co do Kamila Grosickiego, to jest to takie powołanie na przyszłość. Wiadomo, że prędzej czy później „Grosik” zacznie regularnie grać, więc selekcjoner dał mu szansę z myślą o czerwcowych mistrzostwach Europy. Zresztą, Kamil nawet jak miał kłopoty w klubie, to w reprezentacji nie zawodził. Jest szybki, kreatywny, strzela gole. To jeden z najlepszych zawodników Biało – Czerwonych i z pewnością na boisku w dwustu procentach odwdzięczy się trenerowi za to, że ten podał mu rękę w trudnym momencie kariery.

A co Pan myśli o braku nominacji dla Łukasza Gikiewicza, który robi furorę w Augsburgu? Bramkarz był trzykrotnie wybierany do „jedenastki kolejki” Bundesligi, a w ostatniej serii spotkań „Kicker” uznał go za najlepszego piłkarza ligi niemieckiej.

Reprezentacja to nie drużyna klubowa, w której z założenia grają najlepsi zawodnicy. Selekcjoner wysyła powołania do graczy, którzy mieszczą się w jego koncepcji. Mają nie tylko wysokie umiejętności, ale pasują do zespołu również pod względem charakterologicznym. Widocznie Sousa wyżej ceni i ma większe zaufanie do Wojtka Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i Łukasza Skorupskiego i dlatego na nich postawił. Ma do tego prawo.

Początkowo Portugalczyk upublicznił szeroką kadrę złożoną z 35. nazwisk, by potem „odstrzelić” min. Bartosza Kapustkę, Michała Karbownika czy Karola Linetty'ego. To chyba nie najlepiej musiało podziałać na morale skreślonych zawodników...

My też wysyłając powołania, mieliśmy zawsze więcej graczy na celowniku. Ale nie upublicznialiśmy personaliów dodatkowych kandydatów do drużyny. Najpierw rozmawialiśmy z zainteresowanymi, uprzedzaliśmy ich żeby byli gotowi, bo w sytuacji awaryjnej możemy ich wezwać pod broń. Uważaliśmy, że takie postępowanie jest fair wobec piłkarzy. Sousa wybrał inny model postępowania. To kwestia selekcjonerskiego doświadczenia trenera.

W kadrze znalazł się natomiast nowy nabytek Red Bull Salzburg Kamil Piątkowski,. Myśli Pan, że gracz odchodzący po sezonie z Rakowa, może w przyszłości na środku obrony reprezentacji zastąpić Kamila Glika?

Jeśli mistrz Austrii zapłacił za Piątkowskiego ponad 6 milionów euro, to chłopak musi mieć naprawdę duży potencjał. Piątkowski ma wszystkie warunki ku temu, by za kilka lat być środkowym obrońcą klasy światowej. To dobrze, że już teraz dostanie szanse w reprezentacji. Niech pozna smak i ciężar towarzyszący meczom drużyny narodowej. To zaprocentuje.

Paulo Sousa, w przeciwieństwie do poprzednika – Jerzego Brzęczka, powołał Karola Świderskiego z PAOK Saloniki i, co jest chyba największym zaskoczeniem 17-letniego pomocnika Pogoni Szczecin Kacpra Kozłowskiego, który jeśli zagra w którymś z trzech najbliższych meczów, to będzie najmłodszym debiutantem od czasów Włodzimierza Lubańskiego.

Świderski w pełni zasłużył na awans do reprezentacji. Świetnie sobie radzi w Grecji, gdzie z dziewięcioma trafieniami na koncie jest najlepszym strzelcem PAOK. To dynamiczny, bardzo ruchliwy napastnik. Ustawienie go obok Roberta Lewandowskiego może być bardzo ciekawym rozwiązaniem. Co do Kozłowskiego, to raczej jest to inwestycja na przyszłość. Nie spodziewam się, by w marcowych meczach wybiegł na boisko. Kacper ma oswoić się z atmosferą w kadrze, zobaczyć „czym to się je”.

Jaki scenariusz przewiduje Pan na otwierające eliminacje do Mistrzostw Świata wyjazdowe starcie z Węgrami?

Chyba nikt nie wyobraża sobie, że w Budapeszcie nie wygramy. Tym bardziej, że w ekipie Węgier prawdopodobnie zabraknie kilku czołowych zawodników. Potem pokonamy Andorę i do konfrontacji z Anglią na Wembley Polska przystąpi z sześcioma punktami na koncie.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Kamil Grosicki #Paulo Sousa #piłka nożna #Jerzy Engel

albicla.com@Piotr Dobrowolski