Jerzy Engel uważa, że na nieudany rok reprezentacji Polski wpłynęło wiele czynników, m.in. wybór zagranicznego trenera, błędy w selekcji i odejście piłkarzy tworzących trzon kadry. "Jestem trochę zażenowany tym, że nie awansowaliśmy bezpośrednio na Euro 2024" - powiedział były selekcjoner.
Polscy piłkarze poprzedni rok kończyli udziałem w 1/8 finału mistrzostw świata. Minęło 12 miesięcy i w światowym rankingu spadli na 31. pozycję. Niemal ta sama grupa piłkarzy, która wyszła z grupy na mistrzostwa w Katarze, nie była w stanie awansować bezpośrednio na Euro 2024, choć wystarczyło zająć nawet drugą lokatę, a rywale - poza Czechami - wydawali się najłatwiejsi w historii polskiego futbolu.
Biało-czerwoni uplasowali się na trzeciej pozycji, za Albanią i Czechami, a ledwo wyprzedzili Mołdawię, z którą zdobyli jeden punkt w dwóch meczach. Ostatnie miejsce zajęły Wyspy Owcze. Od ubiegłorocznego mundialu już dwukrotnie zmieniano selekcjonerów. Czesława Michniewicza zastąpił w styczniu utytułowany Portugalczyk Fernando Santos, a jego we wrześniu Michał Probierz.
Co się stało, że w krótkim czasie reprezentacja, która potrafiła pokonać w barażach Szwecję i zremisować z Meksykiem na mundialu, tak bardzo zmieniła oblicze?
Wiele rzeczy poszło nie tak. Nie ma jednej przyczyny, która spowodowała takie cofnięcie się drużyny w jakości gry i w tym, co prezentuje na boisku. To cały szereg zdarzeń. Przede wszystkim źle dobrani selekcjonerzy, którzy - jeśli chodzi o zagranicznych - zupełnie nie znali polskich realiów. Właściwie chcieli się zamknąć na tym, że Polska to Portugalia i uda się zrobić u nas to samo, co tam. No, nie uda się...
- powiedział Jerzy Engel.
Jak dodał, "to rozmontowywanie naszej reprezentacji, niestety, było permanentne".
O ile jeszcze na mistrzostwach świata Czesław Michniewicz starał się pokazać, że ten zespół ofensywnie nie umie grać, ale obroną można wiele zdziałać, o tyle później każdy kolejny trener pokazuje, chcąc zmienić drużynę na bardziej ofensywną, że to nie jest takie proste
- podkreślił selekcjoner, który wprowadził reprezentację Polski na mundial w 2002 roku.
Engel zaznaczył również, że z reprezentacji odeszło kilku ważnych zawodników.
Nie jest łatwo zamienić trzon reprezentacji i stworzyć inny. Ten trzon budował się przez lata. Mam na myśli Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka, którzy byli filarami poszczególnych formacji. Oni wypadli z tej reprezentacji, a nie ma za bardzo kim ich zastąpić. Dlatego trwają ciągłe poszukiwania najlepszego ustawienia drużyny oraz najlepszej selekcji.
Doświadczony szkoleniowiec często w przeszłości podkreślał, że selekcjonerem reprezentacji powinien być Polak.
Wcale się nie cieszę, że miałem rację. Po prostu chciałem uświadomić, że praca selekcjonera to nie tylko ustawienie zespołu na boisku i przygotowanie go od strony czysto taktycznej. To są dziesiątki najróżniejszych spraw związanych z drużyną narodową i samymi piłkarzami, które obcokrajowiec, przyjeżdżając do Polski, nie bardzo rozumie. I nie potrafi się znaleźć w tego typu środowisku i otoczeniu
- tłumaczył.
"Dlatego wiedziałem, że polski trener lepiej poradzi sobie w trudnej sytuacji, w jakiej jest reprezentacja Polski, aniżeli zagraniczny. Paulo Sousa i Fernando Santos to naprawdę dobrzy, solidni szkoleniowcy. To nie są ludzie przypadkowi. A jednak było wiadomo, że z tą grupą ludzi, którą dostali jako drużynę, nie poradzą sobie. To generalnie było za trudne dla jednego i drugiego" - dodał Engel.
Mimo dopiero trzeciego miejsca w grupie eliminacji Euro 2024, polscy piłkarze mają jeszcze duże szanse awansu. Dzięki występom w 2022 roku w najwyższej dywizji Ligi Narodów zagrają w marcu w dwustopniowych barażach. Najpierw w Warszawie ze znacznie niżej notowaną Estonią, a w razie wygranej na wyjeździe w finale z lepszym z pary Walia - Finlandia. Czy można być optymistą przed barażami, zwłaszcza przed spodziewanym przez wszystkich finałem?
My, selekcjonerzy i trenerzy, mamy optymizm wkalkulowany w naszą pracę. Musimy być optymistami. Przed Michałem Probierzem jest wielka szansa. Te dwa spotkania, bo oczywiście liczę na dwa, mogą zbudować reprezentację. Ona potrzebuje zwycięstw, aby poczuć własną wartość i siłę. W tych dwóch meczach może tę wartość poczuć. Pamiętajmy też, że reprezentacja wygrała ostatnie spotkanie (2:0 towarzyskie z Łotwą). Owszem, przeciwnik był słaby, ale liczy się wynik. I taka seria trzech zwycięstw, licząc z barażami, byłaby fantastyczna. To buduje klimat w reprezentacji i wokół niej
- podkreślił Engel.