Zakończony w niedzielę sezon piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy nie był zbyt ciekawy pod względem emocji, ale z wielu powodów przejdzie do historii. Trwał dokładnie rok i jeden dzień, a dokonania niektórych drużyn i zawodników, nie tylko pozytywne, zapisały się w kronikach tej ligi.
Edycja 2019/20 miała wyjątkowo dwie przerwy - planowaną zimową oraz nieplanowaną wiosenną, trwającą ponad dwa miesiące z powodu pandemii koronawirusa. Piłkarze wrócili na boiska 29 maja. W efekcie kibice oglądali najdłuższy sezon w historii ekstraklasy - od 19 lipca 2019 do 19 lipca 2020 roku.
Ten wyścig trwał okrągły rok! 🏁 Dziękujemy że byliście z #Ekstraklasa przez cały sezon 2019/20! 🤗⚽https://t.co/LkRc2Pf3df pic.twitter.com/X1dTuAh0eJ
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 20, 2020
Emocji sportowych nie było zbyt wiele, mistrza oraz spadkowiczów wyłoniono jeszcze przed zakończeniem rozgrywek, ale sezon przejdzie do historii pod wieloma innymi względami. Łącznie w 296 meczach padło 767 goli, co daje średnią 2,59 na mecz - najmniej od czasu wprowadzenia 37 kolejek (czyli od sezonu 2013/14). Dla porównania - w poprzednim sezonie zdobyto 823 bramki (średnia 2,78).
Legii do mistrzostwa wystarczyło 69 punktów, choć warto wspomnieć, że w dwóch ostatnich kolejkach - będąc już pewna mistrzostwa - wystawiła częściowo rezerwowy skład.
To daje średnią 1,86 pkt na mecz, co jest najgorszym wynikiem w XXI wieku. Minimalnie lepszy rezultat zanotowała w sezonie 2010/11 Wisła Kraków, a w następnym Śląsk Wrocław - 56 pkt w 30 meczach, czyli średnio 1,87. Dla Legii to 14. tytuł w historii, dzięki czemu na liście najbardziej utytułowanych klubów zrównała się z Ruchem Chorzów oraz Górnikiem Zabrze.
W tej sytuacji dość trudno uwierzyć, że najlepsza w minionym sezonie drużyna w Polsce nie zdobyła żadnego punktu w rywalizacji z szóstą Pogonią Szczecin - w fazie zasadniczej przegrała 1:2 (u siebie) i 1:3 (na wyjeździe), a w ostatniej kolejce rundy finałowej - znów 1:2 w Warszawie.
Tabelę zamknął z dorobkiem zaledwie 24 punktów beniaminek ŁKS. Łodzianie stracili 21 do bezpiecznej strefy. Natomiast przedostatniej Koronie ustąpili o 11 punktów, a czternastej Arce - o 16. ŁKS okazał się pierwszym od 17 lat zespołem, który przegrał aż 25 meczów. Poprzednio tyle porażek poniosła Pogoń Szczecin - w sezonie 2002/03, na dodatek wówczas rozgrywano tylko 30 kolejek.
Ponad połowę ze swoich 24 punktów łodzianie zdobyli w meczach z... dwoma zespołami - Rakowem i Cracovią. Z częstochowską drużyną, która również była beniaminkiem, ŁKS wywalczył siedem punktów w trzech potyczkach (2:0 i 1:1 w fazie zasadniczej oraz 3:2 w części finałowej), natomiast z siódmymi w tabeli "Pasami" - sześć w dwóch meczach fazy zasadniczej (2:1 i 1:0).
Trzynaste miejsce, czyli ostatnie bezpieczne, zajęła Wisła Kraków. To najniższa lokata tego klubu w ekstraklasie od sezonu 1993/94, gdy wiślacy uplasowali się na 15. pozycji i spadli poziom niżej. Do ekstraklasy wrócili w 1996 roku i od tej pory w niej pozostają.
Inna sprawa, że w tym sezonie mogło być znacznie gorzej - po 18. kolejce "Biała Gwiazda" zamykała tabelę z dorobkiem 11 punktów i dopiero udany finisz w grudniu, tuż przed zimową przerwą, a także świetna seria w lutym sprawiły, że wiślacy wydostali się ze strefy spadkowej.
Królem strzelców sezonu 2019/20 został Duńczyk Christian Gytkjaer. Napastnik Lecha Poznań (w poniedziałek rozstał się z tym klubem) zdobył 24 bramki.
To trzeci z rzędu sezon, gdy 24 trafienia wystarczyły do korony króla strzelców. Poprzednio taki dorobek osiągnęli Hiszpanie - Carlitos (2017/18) oraz Igor Angulo (2018/19).
Jednocześnie warto odnotować, że po raz pierwszy od lat 1929-31 w trzech kolejnych sezonach królem strzelców został piłkarz z co najmniej 23 bramkami na koncie.
16 letni Iwo Kaczmarski z Korony Kielce pierwszym zdobywcą bramki w ekstraklasie z rocznika 04. Jest najmłodszym strzelcem w XXI wieku najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce (16 lat i 92 dni). #weszlofm #korona pic.twitter.com/zJMoDqMmIp
— Michał Moch (@MichalMoch87) July 18, 2020
W meczu ostatniej kolejki w Kielcach, gdzie Korona pokonała ŁKS 2:0, do historii przeszedł zdobywca bramki na 1:0 Iwo Kaczmarski. Został drugim najmłodszym strzelcem gola w polskiej ekstraklasie - w wieku 16 lat i 93 dni. Na tej liście ustępuje tylko słynnemu Włodzimierzowi Lubańskiemu, który zapisał się w kronikach 21 kwietnia 1963 roku, mając wówczas 16 lat i 52 dni.
To również był szczególny sezon z uwagi na pożegnanie z ligową piłką Pawła Brożka. 37-letni napastnik był związany z Wisłą Kraków - z kilkoma przerwami - od 1999 roku. W tym czasie wywalczył z tym klubem siedem tytułów mistrza Polski, dwukrotnie był królem strzelców. Z dorobkiem 149 trafień jest ósmy w klasyfikacji strzelców wszech czasów ekstraklasy.
Wicemistrzem Polski został poznański Lech, dla którego to najwyższa lokata od 2015 roku, gdy sięgnął po tytuł.
Trzecie miejsce zajął ustępujący mistrz kraju Piast Gliwice i akurat ta drużyna po raz pierwszy w historii zdobyła brązowy medal. Oprócz wspomnianego mistrzostwa z 2019 roku ma również jeden tytuł wicemistrzowski - w 2016 roku.
Obecnego sezonu nie zapomną zapewne kronikarze Jagiellonii. Klub z Białegostoku, wygrywając 15 lipca u siebie ze Śląskiem Wrocław 2:1, odniósł 200. zwycięstwo w ekstraklasie.
Z kolei dla Legii mecz 35. kolejki z Cracovią (2:0), w którym zapewniła sobie mistrzostwo, był 2300. spotkaniem w najwyższej klasie. Warszawska drużyna zdecydowanie prowadzi w tabeli wszech czasów.
𝗕𝗿𝗮𝗺𝗸𝗮𝗿𝘇 𝗦𝗲𝘇𝗼𝗻𝘂 🆚 𝗡𝗮𝗽𝗮𝘀𝘁𝗻𝗶𝗸 𝗦𝗲𝘇𝗼𝗻𝘂
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) July 20, 2020
🤕🤕🤕https://t.co/LkRc2Pf3df pic.twitter.com/SDG9nexZsi
Nietypowe, jak cała runda wiosenna, było również wręczenie nagród dla najlepszego piłkarza sezonu (Jorge Felix z Piasta), trenera (Aleksandar Vukovic z Legii) oraz zawodników na poszczególnych pozycjach - odbyło się tuż po meczach ostatniej kolejki. W tym roku z powodu pandemii tradycyjna gala została bowiem odwołana.
Trwający aż 367 dni sezon sprawił, że przerwa przed kolejnymi rozgrywkami będzie bardzo krótka - edycja 2020/21 ma ruszyć już w weekend 22-23 sierpnia.