W sobotę, w ostatniej kolejce rozgrywek PKO BP Ekstraklasy zostanie wyłoniony piłkarski mistrz Polski. Szansę na tytuł zachowały już tylko Jagiellonia Białystok oraz Śląsk Wrocław. Także w sobotę rozstrzygnie się, kto poza ŁKS Łódź i Ruchem Chorzów spadnie z Ekstraklasy.
Przed ostatnią kolejką piłkarskiej Ekstraklasy prowadzący duet ma po 60 punktów, ale będącym w lepszej sytuacji liderem jest Jagiellonia. Wszystko za sprawą bilansu bezpośrednich spotkań ze Śląskiem - w pierwszej rundzie we Wrocławiu gospodarze wygrali 2:1, ale w marcu w rewanżu w Białystoku to piłkarze trenera Adriana Siemieńca zwyciężyli nieco wyżej, bo 3:1.
Ten "bonus" sprawia, że przy równej liczbie punktów na koniec sezonu, to Jagiellonia będzie wyżej w tabeli. W tej sytuacji w kończącej zmagania serii spotkań ekipa trenera Jacka Magiery musi uzyskać lepszy wynik niż "Jaga".
A nie będzie o to łatwo, bo Jagiellonia, która jest najlepiej punktującą drużyną ligi na własnym stadionie, podejmie walczącą o utrzymanie Wartę Poznań, natomiast Śląsk zagra w Częstochowie z ustępującym mistrzem - Rakowem, drugim najskuteczniejszym zespołem w roli gospodarza. Biletów na spotkanie w Białymstoku nie ma już od tygodni i na trybunach zasiądzie komplet 20 tysięcy kibiców.
Pikanterii rywalizacji Jagiellonii z Wartą dodają osoby szkoleniowców, wszak Siemieniec i prowadzący gości Dawid Szulczek to przyjaciele, a ich zażyłość jest na tyle duża, że opiekun Jagiellonii był świadkiem na ślubie trenera poznaniaków.
Oczywiście to prawda, że przyjaźnimy się z trenerem Warty, rozmawiamy też regularnie. Fakt jest jednak taki, że obaj jesteśmy profesjonalistami i musimy rozegrać mecz. Dla mnie to chichot losu, że będę musiał zagrać w takim spotkaniu przeciwko drużynie, którą prowadzi mój przyjaciel. To może jest nawet historia na książkę
- przyznał Siemieniec.
Jagiellonia - nigdy wcześniej nie wywalczyła tytułu - do tej pory dwukrotnie była wicemistrzem kraju - zarówno w 2017, jak i rok później do ostatniej kolejki walczyła o mistrzostwo. W obu przypadkach jednak ostatecznie górą była Legia Warszawa. Ostatnia kolejka później zwycięzcę ekstraklasy wyłoniła jeszcze tylko w 2019 roku, kiedy triumfował Piast Gliwice.
Śląsk zna już smak mistrzostwa, ale to również dość zamierzchłe dzieje. W lidze był najlepszy w 1977 roku i 2012. W tym sezonie spędził zimę na pierwszej pozycji w tabeli, ale wiosną długo zawodził i był jedną ze słabiej punktujących drużyn, choć utrzymywał się w czołówce. Dopiero zwycięstwa w trzech poprzednich kolejkach przy potknięciach białostoczan i innych ekip sprawiły, że zespół Magiery wciąż jest w grze o tytuł.
O wygraną w Częstochowie, która i tak może okazać się niewystarczająca, nie będzie jednak łatwo. Raków, choć ma za sobą rozczarowujący sezon, na własnym terenie przegrał tylko raz - z Górnikiem Zabrze. Powrót na drogę sukcesu ma zapewnić mu nowy-stary trener Marek Papszun, którego powrót do klubu ogłoszono we wtorek. W sobotę jednak na ławce zasiądzie ustępujący szkoleniowiec Dawid Szwarga.
Raków na pewno nam nie ułatwi zadania, ale my koncentrujemy się przede wszystkim na sobie. W naszej sytuacji nic się nie zmienia - mamy wygrać. W Białymstoku sytuacja się jednak zmieniła, bo oni muszą wygrać. Jesteśmy podbudowani ostatnimi trzema wygranymi, gdzie pokazaliśmy dobrą grę, luz i swobodę. Żadna presja nie będzie na nas ciążyć. Chcemy wyjść na boisko i się dobrze zaprezentować. Cieszmy się, że ostatnia kolejka zadecyduje o mistrzostwie i że jesteśmy w to zamieszani. Jesteśmy ambitni i chcemy wygrać, a co nam to da, zobaczymy
– powiedział Magiera.
Poza najważniejszą zagadką, w kończącej sezon kolejce rozstrzygnie się kwestia trzeciego spadkowicza. Do ŁKS i Ruchu, których los jest przesądzony od kilku tygodni, dołączy jeden z czterech zespołów: Korona Kielce - 35 pkt, Warta i Puszcza Niepołomice - po 37 bądź Radomiak - 38.
W najgorszym położeniu jest mająca 35 punktów i plasująca się na 16. pozycji Korona, która zagra w Poznaniu z Lechem i musi zwyciężyć, by liczyć na pozostanie w krajowej elicie. Jednocześnie wygrać nie mogą inne drużyny walczące o utrzymanie.
W przypadku sukcesu kielczan przy Bułgarskiej, może dojść do sytuacji, że dwa, a nawet więcej zespołów będzie mieć na mecie tyle samo punktów. W przypadku zestawienia Warty z Koroną, w lidze pozostaną poznaniacy, ale gdy do tej układanki dojdą jeszcze Puszcza i/bądź Radomiak, to właśnie ekipa Szulczka będzie w najgorszej sytuacji.
Puszcza w sobotę tradycyjnie na stadionie Cracovii zagra z dobrze prezentującym się w końcówce sezonu Piastem Gliwice, a Radomiak, który przed decydującą kolejką zdecydował się na zmianę trenera - Macieja Kędziorka zastąpił Portugalczyk Bruno Baltazar - gościć będzie Widzew Łódź.