Czwartkowy mecz reprezentacji Polski z Nową Zelandią na Stadionie Śląskim w Chorzowie będzie jednym z nielicznych w ostatnich latach spotkań Biało-czerwonych z drużyną spoza Europy. To efekt wprowadzenia przez UEFA Ligi Narodów, która w dużej mierze zastąpiła tradycyjne mecze towarzyskie i ograniczyła możliwość gry z egzotycznymi rywalami.
Okazja do starcia z egzotycznym rywalem
Nowy selekcjoner Jan Urban, pełniący funkcję od lipca 2025 roku, już w swoim trzecim meczu w tej roli zmierzy się z przeciwnikiem spoza Europy. Wcześniej prowadził Biało-czerwonych w eliminacjach mistrzostw świata przeciwko Holandii (1:1) i Finlandii (3:1).
Poprzednicy Urbana – Fernando Santos (2023) i Michał Probierz (2023–2025) – nie mieli okazji zmierzyć się z drużynami spoza strefy UEFA. Ostatnim selekcjonerem, który prowadził Polskę przeciwko rywalowi z innego kontynentu, był Czesław Michniewicz. 16 listopada 2022 roku jego drużyna pokonała w Warszawie Chile 1:0 po golu Krzysztofa Piątka. Był to sprawdzian przed mundialem w Katarze, gdzie Polacy rywalizowali z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną.
Jan Urban określił priorytety
Reprezentacja Nowej Zelandii, prowadzona przez Darrena Bazeley’a, już zapewniła sobie awans na mundial 2026. „All Whites” to drużyna znana z waleczności i dyscypliny taktycznej, choć rzadko mierzy się z europejskimi rywalami. Ostatni raz Polacy grali z Nową Zelandią w 2002 roku, wygrywając 2:0. Biało-czerwoni wciąż walczą o awans na mistrzostwa świata, a kolejny eliminacyjny mecz zagrają już w najbliższą niedzielę. W Kownie zmierzą się z Litwą. Urban na konferencji prasowej jasno określił hierarchię przed meczami z Nową Zelandią i Litwą.
Są piłkarze, którzy dostaną swoją szansę. Tych zmian na czwartek będzie sporo. Chcemy wygrać, ale wiemy, który mecz jest ważniejszy. Szanujemy Nową Zelandię, ale chcemy też sprawdzić wielu młodszych piłkarzy
- bez ogródek ocenił selekcjoner.