Broniący tytułu Serb Novak Djokovic nie bez kłopotu awansował do półfinału wielkoszlemowego Australian Open. Lider światowego rankingu tenisistów pokonał po zaciętym pojedynku rozstawionego z numerem szóstym Niemca Alexandra Zvereva. Kolejnym przeciwnikiem "Djoko" będzie Asłan Karacjew (114. ATP), największa rewelacja turnieju w Melbourne.
Djokovic tylko w pierwszej rundzie odniósł zwycięstwo w trzech setach. W kolejnych zadanie utrudniali mu przeciwnicy oraz jego własne problemy zdrowotne. Zverev od początku starał się być stroną dominującą i - z pomocą mylącego się dość często przeciwnika - w pierwszej partii prowadził 5:3.
Faworyt doprowadził do remisu, broniąc po drodze piłkę setową, ale w zaciętym tie-breaku lepszy był Zverev. Serb bardzo szybko wyrównał stan rywalizacji w całym meczu, ale potem znów miał pod górkę. Zarówno trzecią, jak i czwartą odsłonę zaczął od stanu 0:3 i musiał odrabiać straty. Udało mu się to w obu przypadkach, choć do samego końca nie było wiadomo, kto będzie zwycięzcą czwartego seta.
Witnessing something special 🪄#AusOpen | #AO2021 pic.twitter.com/IHFYmabjVs
— #AusOpen (@AustralianOpen) February 16, 2021
W 12. gemie Djokovic znów często się mylił, czym sam był wyraźnie podirytowany. W efekcie Niemiec, który tego dnia także miał przyklejoną do brzucha specjalną taśmę, był o punkt od doprowadzenia do piątej partii. Lider listy ATP pomógł sobie jednak w końcówce serwisem, a w tie-breaku wykorzystał drugą piłkę meczową. Po zakończeniu pojedynku, mimo pustych w związku z wprowadzonym w stanie Wiktoria lockdownem trybun, celebrował zwycięstwo w tradycyjny dla siebie sposób, udając, że ma przed sobą publiczność.
To zła rakieta była 😡
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) February 16, 2021
Novak Djoković opanował złe emocje i awansował do półfinału #AusOpen! pic.twitter.com/SZYIjvksgR
Do samego końca nie było wiadomo, kto wygra ten mecz. Było dużo nerwów i presji. Emocjonalnie czuję się wyczerpany. To była wspaniała bitwa. Gratulacje dla Saszy za świetny turniej i dzisiejszą wspaniałą walkę. Wycisnęliśmy z siebie nawzajem maksimum. Po pierwszym secie czułem, że zacząłem się lepiej poruszać i grać. Świetnie serwowałem. Miałem nieco więcej asów niż rywal, co jest cudem w przypadku meczów z tak świetnie serwującymi zawodnikami jak on. Z wyjątkiem drugiej partii wszystkie pozostałe zaczynałem słabo. Odzyskałem koncentrację po tym jak w trzeciej odsłonie złamałem rakietę. Wówczas wszystko zaczęło zmierzać w lepszym kierunku. Gdyby to Sasza wygrał to spotkanie, to nie byłoby to niezasłużone
- podsumował 33-letni Serb.
Jego kolejnym przeciwnikiem będzie Asłan Karacjew (114. ATP), największa rewelacja bieżącego Australian Open. Rosyjski kwalifikant to pierwszy w liczonej od 1968 roku tzw. Open Erze singlista, który dotarł w wielkoszlemowym debiucie do półfinału. Będzie to pierwszy pojedynek tych tenisistów.