"Ten rok był dla mnie w kratkę, oczekiwałam nieco więcej" - przyznała Magda Linette, która kilka dni temu w Poznaniu rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu. Obecnie 26-letnia tenisistka zajmuje 83. miejsce w rankingu WTA.
Linette już tradycyjnie po zakończeniu sezonu wraca do rodzinnego Poznania, gdzie może odpocząć i więcej czasu poświęcić rodzinie. Kilka dni temu zaczęła indywidualnie przygotowywać się do kolejnego sezonu. Liczy, że będzie on lepszy niż ten miniony, choć w lutym dotarła do 55. miejsca w klasyfikacji tenisistek, najwyższego w historii.
"Sezon był kratkę, oczekiwałam nieco więcej. Po udanym początku i awansie w Australian Open do trzeciej rundy odczułam ulgę. Zdobyłam trochę więcej punktów, nie bez znaczenia był aspekt finansowy, bo mogłam swobodnie podróżować i nie martwić się o ty, czy mi wystarczy na akomodację" - analizowała Linette.
W sierpniu zanotowała jedno z najbardziej spektakularnych zwycięstw w swojej karierze - w Waszyngtonie pokonała ówczesną 17. rakietę świata Naomi Osakę 6:2, 3:6, 6:3. Japonka miesiąc później niespodziewanie triumfowała w US Open.
"Szkoda, że to nie miało miejsca na jakimś większym turnieju, ale dało mi poczucie, że nie jestem aż tak daleko od dziewczyn, które potrafią wygrać Wielkiego Szlema" - przyznała.
Nie mniejszym przeżyciem dla niej był występ przeciwko Serenie Williams w pierwszym dniu US Open na centralnym korcie. Poznanianka w pierwszym secie grała niemal jak równy z równy, przegrała 4:6. W drugiej partii nie ugrała nawet gema.
"To było dla mnie trudne doświadczenie. Wprawdzie grałam już wcześniej na korcie im. Artura Ashe'a, ale to był pierwszy taki mecz, który odbywał się w głównym czasie telewizyjnym. To był pojedynek otwarcia, krótko po koncercie, stadion był wyprzedany. Na trybunach było mnóstwo bardzo znanych osób, m.in. aktorów, których nigdy nie widziałam na żywo. To było dla mnie trochę przytłaczające, bo po prostu nie miałam wcześniej okazji znaleźć się w takiej sytuacji. Gdy pojechałam na kolejne turnieje, przy US Open wydały mi się one tak małe... Co do samego meczu, to w tym pierwszym secie zagrałam lepiej niż się spodziewałam. Wyszłam na kort spokojna, opanowana i potrafiłam z Sereną rywalizować. Byłam mocno zmotywowana. No, ale wszyscy byli chyba przeciwko mnie" - opowiadała.
W trakcie sezonu do sztabu szkoleniowego polskiej tenisistki dołączył Mark Gellard. Jak poinformowała Linette, w przyszłym roku Anglik będzie znacznie częściej towarzyszył jej na zawodach.
"Mark ma ciekawe doświadczenie, już wcześniej w Chinach mieliśmy okazję współpracować, więc wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Charakterologicznie bardzo mi pasował. Po sezonie na ziemi, który nie był dla mnie udany, postanowiliśmy coś zmienić. Towarzyszył mi w Nanchangu i Waszyngtonie. Myślę, że ja i Izo Zunic potrzebowaliśmy nowego impulsu. Już trzeci rok plasuję się na podobnych pozycjach, a przecież chcę iść w górę. Pracujemy z Izo już długo i nie zawsze on widzi to, co trzeba widzieć. Prawdopodobnie na pierwsze turnieje pojadę z Markiem. Wstępnie ustaliliśmy, że w przyszłym roku będzie ze mną ok. 20 tygodni, a więc w sumie pół na pół z Izo" - podkreśliła.
Poznanianka stara się unikać tematu rywalizacji z Agnieszką Radwańską o miano rakiety numer jeden w kraju. Obecnie krakowianka plasuje się tylko 10 pozycji wyżej (73).
"Nie chcę zostać pierwszą rakietą w Polsce, tylko dlatego że Agnieszka zagrała słabiej. Wolałabym wejść, załóżmy, do pierwszej dwudziestki rankingu i pokazać, że zasłużyłam sobie na to. Nie chcę, żeby czyjaś słabsza dyspozycja decydowała o tym, kto jest najlepszy w Polsce. Nie mam wpływu na ranking Agnieszki, ale sama muszę zrobić wszystko, by piąć się w nim jak najwyżej. Póki co, Agnieszka ma wciąż ogromne możliwości. Jest taką zawodniczką, która po kilku słabszych występach potrafi znakomicie zagrać jeden turniej, jak to miało miejsce kilka lat temu, gdy awansowała do półfinału Wimbledonu" - przypomniała.
Podobnie jak w latach poprzednich, Linette przygotowania do sezonu będzie kontynuować w Azji. Najpierw uda się do Tajlandii, a potem do Chin. Pierwsze turnieje rozegra w chińskim Shenzen i australijskim Hobart.
"Od dwóch dni zaczęłam lekkie przygotowania fizyczne, tj. biegam, mam zajęcia na siłowni, wykonuję rzeczy, które jestem w stanie zrobić sama. Powoli wdrażam się w trening, a już w pierwszym tygodniu w Tajlandii będą zajęcia typowo pod kątem fizycznym" - tłumaczyła.