Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Legia zagra z drużyną z „Umarłego Miasta”. Stawką czwartkowego meczu są występy w fazie grupowej Ligi Europy

Z pozoru Legię i Karabach Agdam dzieli wszystko. Mistrz Polski swoje mecze rozgrywa na pięknym stadionie we własnym mieście, a ośmiokrotny triumfator ligi azerskiej, swoją siedzibę ma w Baku. Tam trwa wojna, tu pokój. Trener Karabachu pracuje w tym klubie już dwanaście lat. Jeśli przy Łazienkowskiej szkoleniowiec zaliczy pełny sezon, to już może wznosić toasty. Obydwa kluby łączy natomiast osoba Jakuba Rzeźniczaka i tęsknota za sukcesami w Europie.

Twitter/@LegiaWarszawa

- Szanse czwartkowych rywali oceniam po 50 procent. Karabach ma dobry zespół, jest groźny dla każdego, ale wiele traci w spotkaniach wyjazdowych. Gdyby spotkanie było rozgrywane na stadionie w Baku, to faworytem byliby Azerowie, a tak szanse się wyrównują - ocenił w wywiadzie dla klubowej strony „Legia.Net-Legia Warszawa” Jakub Rzeźniczak , były kapitan stołecznego zespołu, który w latach 2017-2019 grał w drużynie Karabachu.

Z „Rzeźnikiem” zgadza się Tomasz Sokołowski, skrzydłowy, który z Legią w 1996 roku doszedł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów: - Nasz klub trafił na drużynę ograną w pucharach, która co roku bije się o miejsce w Champions League lub Lidze Europy. Azerowie wiedzą, jak radzić sobie z presją w meczach o dużą stawkę. Ale to dobrze, że gramy u siebie. To przynajmniej w teorii daje Legii przewagę. Zagadką jest tylko forma mistrzów Polski i fakt, czy ten mecz w ogóle się odbędzie – twierdzi w rozmowie z portalem „Niezalezna.pl” popularny „Sokół”.

No właśnie. Wciąż nie wiadomo bowiem, czy Azerowie przylecą do Polski, czy też UEFA przyzna legionistom walkower i z automatu miejsce w grupie LE. Powodem takiego stanu rzeczy jest bardzo napięta sytuacja polityczna w Azerbejdżanie. W ostatnich dniach, znów, jak przez wiele razy w minionych latach, doszło w tym kraju do walk zbrojnych z Armenią. I znów w centrum konfliktu obu państw znalazł się Górny Karabach. Przez to na terenie Azerbejdżanu wprowadzono stan wojenny i bardzo ograniczono loty cywilne.

Piekło w Agdam rozpętało się w 1993 roku, już po upadku ZSRR, w skład którego i Azerbejdżan i Armenia były anektowane. Wtedy siły ormiańskie po krwawych walkach zdobyły miasto. Zaczęła się rzeź i emigracja ludności pochodzenia azerskiego i ośrodek niegdyś liczący ponad 150 tysięcy mieszkańców, dziś jest niemal całkowicie opustoszały. A śmiałków, którzy zapuszczą się w te rejony straszą wymarłe dzielnice.

Czy Michniewicz zdąży „posklejać” Legię?

Klub Karabach przeniósł swoją siedzibę do Baku, gdzie do dziś rozgrywa swoje mecze jako gospodarz.

- Karabach Agdam to wizytówka Azerbejdżanu. Jako pierwsi z tego kraju, z naszym Kubą Rzeźniczakiem w składzie, grali w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Czwartkowe starcie z Legią to dla całego narodu zbyt prestiżowe wydarzenie, by piłkarze na nie nie dolecieli – mówi nam Tomek Sokołowski, dziś futbolowy ekspert telewizyjny. „Sokół” zapytany przez „Niezależną” o to,czy zmiana trenera w Legii akurat przed starciem z Azerami była dobrym pomysłem, odpowiada:

"Jest takie powiedzenie w szatni, że to piłkarze zawsze zatrudniają i zwalniają szkoleniowca. Aleksandar Vuković dzięki „pomocy” zawodników zastąpił Ricardo Sa Pinto, a teraz z kolei jego - Czesław Michniewicz. Michniewicz ma zdecydowanie większe doświadczenie, pytanie tylko, czy wystarczy mu czasu, żeby po swojemu posklejać te klocki. W przegranym starciu z Górnikiem Zabrze (1:3), na środku pomocy zagrali młodzi – Karbownik ze Sliszem. Myślę, że problemem Legii są – póki co – nietrafione – transfery. Tylko Mladenović z Pekhartem dają jakość. Pozostali, którzy przyszli latem, spisują się mocno średnio. Łącznie z Arturem Borucem, który co prawda nie zawinił przy straconych golach, ale też nie wybronił niczego nadzwyczajnego. A tego należy wręcz wymagać od klasowego golkipera".

- Kończąc wątek zwolnienia „Vuko”, to dodam, że zdecydował o tym słaby początek sezonu w Ekstraklasie i bardzo przeciętny występ przeciwko bardzo przeciętnej Omonii Nikozja i odpadnięcie już w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Prezes Dariusz Mioduski nigdy się nie patyczkował z trenerami – mówi nam były piłkarz.

Zupełnie inaczej sytuacja z ciągłością pracy trenera wygląda w Karabachu. Tam Gurban Gurbanow prowadzi zespół już od dwunastu lat. Bardzo ceni go Rzeźniczak, który w wywiadzie dla „Weszlo.com” tak skomentował pracę Gurbanowa: - Zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. W trakcie meczów to ostoja spokoju. Dużo wymaga od siebie i od drużyny – wyznał.

Stoper grający dziś w Wiśle Płock dodał, że legioniści będą musieli szczególnie uważać na Abdoullaha Zoubira – to lewoskrzydłowy, bardzo dobry piłkarz i na skutecznego napastnika Mahira Emreli. Nie można zlekceważyć też Donalda Wilde Guerriera – strzelił dla Karabachu już kilka ważnych goli. Jest szczególnie niebezpieczny przy stałych fragmentach gry – dodał „Rzeźnik” dla klubowej strony Legii.

- Największym wrogiem Legii jest sama Legia. Nigdy nie wiadomo czy zagra słabo i chimerycznie, czy efektownie i z polotem. Obyśmy w czwartek zobaczyli tą drugą wersję drużyny z Łazienkowskiej. Inaczej może być powtórka sprzed dziewięciu lat, gdy chłopaki z Kaukazu wyeliminowali kolejno Wisłę Kraków i Piasta Gliwice – ostrzega Tomasz Sokołowski.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Karabach Agdam #Legia Warszawa

Piotr Dobrowolski