Porażka w pierwszym tegorocznym meczu ligowym z ostatnim w tabeli Podbeskidziem 0:1, brak transferów i plotki na temat fatalnej kondycji finansowej klubu. Kibice Legii nie mają w 2021 roku powodów do uśmiechu. A kolejnych zmartwień może przybyć, bo krążą pogłoski, że właściciel mistrzów Polski Dariusz Mioduski jest gotów sprzedać swoje udziały i wycofać się z piłkarskiego interesu.
Według oficjalnych danych dług Legii za rok obrotowy datowany od 1 lipca 2019 roku do 30 czerwca 2020 roku wyniósł 78,5 mln zł. Ponadto odsetkowe zadłużenie stołecznego klubu na 30 czerwca minionego roku, oscylowało wokół bajońskiej sumy 171,3 mln zł! Jego czwarta część to zobowiązania wobec Dariusza Mioduskiego. Właściciel pożyczył Legii, a nie, co trzeba podkreślić – zainwestował w klub 40 mln zł.
Zdaniem red. Kuby Majewskiego z portalu meczyki.pl Legia jest w tak fatalnej kondycji finansowej, że prezes Mioduski poważnie bierze pod uwagę jej sprzedaż. Podobno ustalił już nawet kwotę, za jaką może spieniężyć 100 procent swoich udziałów.
Nie ma co ukrywać, że wpływ na decyzję o ewentualnej sprzedaży ma fakt, że mistrz Polski w ciągu czterech ostatnich lat, ani razu nie zdołał zakwalifikować się do fazy grupowej europejskich pucharów. To wygenerowało stratę w wysokości około 200 mln złotych. Dodatkowo klub płaci odsetki od kredytu, jaki został zaciągnięty na budowę centrum treningowego w Książenicach. Jeżeli dodamy do tego mocno przepłaconą kadrę, to nic dziwnego, że Legia wpadła w finansową zapaść.
Stare powiedzenie głosi, że pieniądze lubią ciszę. Pewnie dlatego, jeśli nawet coś jest na rzeczy w temacie sprzedaży, to nie wiadomo, kto może być zainteresowany nabyciem najbardziej rozpoznawalnego polskiego klubu w Europie. Podczas niedawnego zgrupowania Legii w Dubaju, prezes rozmawiał z miejscowymi szejkami. Czy negocjował warunki zbycia klubu? Nie wiadomo. Oficjalnie było to spotkanie towarzyskie. Jesienią z kolei pojawiły się informacje, że nabyciem akcji Legii jest żywo zainteresowany izraelski menedżer piłkarski Pini Zahavi, reprezentujący między innymi Roberta Lewandowskiego. Plotki nasiliły się, gdy paparazzi uchwycili Mioduskiego i kapitana reprezentacji Polski wychodzących z jeden z kamienic w centrum Warszawy. Według najbardziej fantastycznych teorii, Zahavi miał tylko firmować kupno, zaś rzeczywistym inwestorem w Legię miałby być właśnie Lewandowski.
Dariusz Mioduski stał się samodzielnym właścicielem klubu z Łazienkowskiej w marcu 2017 roku, kiedy za sumę 38 milionów złotych wykupił od współudziałowców – Bogusława Leśnodorskiego i Macieja Wandzela 40 procent akcji. Wtedy jednak klub był w znacznie lepszej sytuacji finansowej. Po występach w fazie grupowej Ligi Mistrzów budżet Legii oscylował wokół rekordowych 200 milionów złotych. Teraz wynosi ledwie połowę tej kwoty. Co oczywiście negatywnie wpływa na wartość udziałów.
Czy Legia naprawdę pójdzie pod młotek? Czas pokaże. Dziś wiadomo tylko, że stołeczny klub na polu finansowym przeżywa bardzo trudne chwile.