W Australii wielkanocnego zajączka zastąpił żyjący tylko na tym kontynencie zagrożony wyginięciem torbacz "bilby". "Chodziło o ty, by symbol był bardziej związany z naszym krajem" – powiedział australijski trener siatkarzy Aluronu Virtu Warty Zawiercie Mark Lebedew. Podkreślił również, że Wielkanoc to ważny czas dla religijnych ludzi, jednak w Australii nie ma tak silnej tradycji jak w Polsce.
"W Australii Wielkanoc to wielkie święta, trwające cztery dni. W piątek i poniedziałek szkoły są pozamykane, wielu ludzi wyjeżdża. Wielki Piątek jest największym świętem w roku, wszystkie sklepy i restauracje są zamknięte"
– mówi mieszkający od lat w śląskich Żorach szkoleniowiec, dodając:
"Większość Australijczyków to protestanci, dlatego tradycje religijne są inne. Nie mamy np. karnawału, który jest świętowany w krajach katolickich".
Świątecznym zwyczajem jest za to "polowanie na wielkanocne jajka".
"W niedzielę rodziny spotykają się i urządzają polowanie, w czasie którego dzieci szukają jajek schowanych w ogrodzie. Specjalną potrawą są z kolei gorące, słodkie bułeczki z cynamonem i rodzynkami. Jest na nich namalowany krzyż jako symbol Chrystusa".
Przyznał, że w Polsce nie ma żadnego ulubionego wielkanocnego dania.
"Żona nie przygotowuje nic szczególnego, ale wszystko jest zawsze bardzo smaczne. A dla mnie każdy czas spędzony z rodziną jest świetny. Tradycji polskiego Lanego Poniedziałku nie kultywujemy"
– podsumował Australijczyk.
Prowadzony przez niego zespół w środę stanie przed kolejną szansą pokonania Zaksy Kędzierzyn–Koźle w półfinale play off. W rywalizacji do dwóch wygranych jest remis 1-1.