Japoński skoczek Ryoyu Kobayashi w tym sezonie jest prawdziwym dominatorem w Pucharze Świata. W Predazzo znów nie dał szans rywalom, a w drugiej serii wyrównał rekord skoczni należący do Adama Małysza. Ten przyznał, że w trakcie lotu Japończyka zadrżało mu serce.
To było dziewiąte w sezonie i szóste z rzędu pucharowe zwycięstwo Kobayashiego. Nikomu nie udało się wygrać siedmiu kolejnych konkursów. W drugiej próbie uzyskał 136 m i tym samym wyrównał rekord skoczni należący do Małysza.
"Kobayashi jest jak z innej planety. Kiedy zobaczyłem jak leci bałem się, że odbierze mi rekord"
- powiedział przed kamerą TVP słynny przed laty zawodnik, a obecnie dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.
Małysz przyznaje, że przy takiej formie Kobayashiego pozostałym skoczkom pozostaje walka o drugie miejsce. Z postawy Polaków w sobotę jest bardzo zadowolony. Piotr Żyła był siódmy, a Stefan Hula 29.
"Bardzo fajny konkurs. Dwóch na podium, Piotrek też w dziesiątce, a Stefanowi wreszcie udało się znaleźć w trzydziestce i myślę, że na dłużej w niej zagości. Jestem bardzo zadowolony z drugiego skoku Kamila. Pokazał on, że wraca do swojego bezbłędnego skakania"
- ocenił.
W klasyfikacji generalnej PŚ na prowadzeniu jest Kobayashi. Drugiego Żyłę wyprzedza o 491 punktów, a trzeciego Stocha o 492. Na piątą pozycję awansował Kubacki - 624 pkt straty.