Polak ostatnie okrążenie rozpoczął, znajdując się na piątej pozycji w stawce, jednak nie udało mu się dokończyć biegu. Na ok. 200 metrów przed końcem biegu Lewandowski nagle zatrzymał się i zszedł z bieżni.
Marcin Lewandowski nie ukończył biegu na 1500 m. ??? #RazemPoMedal pic.twitter.com/IxqtnWs2Ld
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 5, 2021
- Przyjechałem tu z drobnym urazem łydki. USG nic nie wykazało, pokazało tylko, że może być blizna i dyskomfort - mówił po biegu Marcin Lewandowski. Przyznał, że zdecydował się biec, jednak w czasie występu dwa razy "prąd przeszedł mu przez łydkę". Biegacz nie traci jednak optymizmu i stwierdza, że "pech, który go dziś prześladuje, będzie jego zbawieniem".
Marcin Lewandowski?️ "Nie wiem, jakiej próbie mnie Pan Bóg poddaje, ale pozostaje mi to wziąć na klatę i dalej robić swoje"#HomeOfTheOlympics #IgrzyskaOlimpijskie #Athletics #Tokyo2020 pic.twitter.com/th3S3L1VLs
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) August 5, 2021
Brązowy medalista mistrzostw świata w biegu na 1500 m, Marcin Lewandowski, upadł w eliminacjach, ale ponieważ było to w wyniku popchnięcia przez rywala, sędziowie dopuścili Polaka do rywalizacji w półfinale.
"Nie wiecie i nie chcielibyście się dowiedzieć jakie to uczucie… Nie trenowałem do tej imprezy trzech miesięcy… Nie poświęcałem rodziny i najbliższych przez trzy lata… Pracowałem na ten moment więcej niż połowę swojego życia, jestem w szczytowej formie, a tu plaskacz w policzek. Ale widocznie Bóg ma wobec mnie inne plany, bo dostałem drugą szansę… a pasterz tylko się uśmiechnął…"
- napisał na Facebooku Lewandowski.