10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Górnik wrócił na fotel lidera

Znakomicie spisująca się jesienią Korona pokonała w Kielcach prowadzącą przed 17. kolejką ekstraklasy i broniącą tytułu Legię Warszawa 3:2. Liderem został ponownie Górnik Zabrze, który wygrał w piątek u siebie z wicemistrzem kraju Jagiellonią Białystok 3:1.

Lotto Ekstraklasa

Tylko tydzień piłkarze Legii cieszyli się z pierwszego miejsca w tabeli. W poprzedniej kolejce pokonali w szlagierze Górnika 1:0, ale w ten weekend powody do radości mieli zabrzanie. Oni już w piątek pokonali u siebie Jagiellonię 3:1, a dwie bramki zdobył Hiszpan Igor Angulo. Łącznie ma 18 goli i prowadzi zdecydowanie w klasyfikacji strzelców. W ten sposób podopieczni Marcina Brosza zrewanżowali się za lipcową porażkę w Białymstoku 1:2, gdy kończyli spotkanie w dziewięciu, a obie bramki stracili z rzutów karnych (decydującą w doliczonym czasie gry).

Po piątkowym zwycięstwie zabrzanie - niepokonani w tym sezonie na swoim stadionie - z dorobkiem 32 punktów awansowali na pozycję lidera i w dobrych humorach mogli czekać na sobotni mecz Legii w Kielcach.

Tam emocji nie brakowało. Korona, choć przegrywała już od drugiej minuty po golu Jarosława Niezgody, jeszcze przed przerwą zdołała wyjść na prowadzenie 2:1. W 39. minucie do siatki trafił posiadający włoskie i niemieckie obywatelstwo Elia Soriano, a wkrótce potem jego wyczyn powtórzył Estończyk Ken Kallaste. Pod koniec pierwszej połowy Legia straciła kontuzjowanego, aktywnego w tym meczu Brazylijczyka Guilherme, ale na początku drugiej wyrównała za sprawą Fina Kaspera Hamalainena. Decydujący cios zadała jednak Korona. W 78. minucie strzałem z bliska trzy punkty zapewnił jej Jacek Kiełb. Powtórki pokazały, że gol padł ze spalonego.

Sobotnie mecze odbywały się w ciężkich warunkach, zwłaszcza w Szczecinie i Gdyni. Z powodu opadów deszczu opóźniono nawet rozpoczęcie spotkania Pogoni z Piastem Gliwice (o pół godziny), dwóch ostatnich drużyn w tabeli. W końcu piłkarze wybiegli na boisko, a spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Pogoń pozostała na szesnastym (10 pkt), natomiast Piast na piętnastym miejscu (17).

"Ten punkt jest nagrodą dla moich piłkarzy za walkę, bo dzisiejszy mecz to była walka, grą trudno to nazwać. Mecz się rozegrał. Nie mówię, że była to zła decyzja sędziego. Pytanie tylko, jak ten mecz by wyglądał, gdyby były normalne warunki" - powiedział trener Piasta Waldemar Fornalik.

Popis strzelecki zademonstrowali piłkarze Arki Gdynia, który pokonali u siebie beniaminka Sandecję Nowy Sącz 5:0. Już do przerwy gospodarze prowadzili 4:0, ale mimo tego wcale nie byli pewni triumfu.

"W przerwie uczulaliśmy zawodników, że przy wyniku 4:0 mecz wcale nie jest rozstrzygnięty. Mieliśmy dzisiaj idealny przykład z Bundesligi, kiedy Borussia wygrywała w Dortmundzie 4:0 z Schalke, a spotkanie zakończyło się remisem 4:4" - przypomniał trener Arki Leszek Ojrzyński.

W Gdyni dwie bramki, obie z rzutów karnych, zdobył Mateusz Szwoch.

To najwyższe zwycięstwo Arki w historii jej występów w ekstraklasie i najwyższa porażka Sandecji w tej klasie rozgrywek.

 



Źródło: PAP

#ekstraklasa #Górnik Zabrze

redakcja