Nie takie drużyny jak Legia przegrywały wysoko na Santiago Bernabeu. Można jednak przegrać w stylu, o którym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć, a można po walce. W Madrycie Legia wstydu nie przyniosła. Piłkarze Jacka Magiery robili co mogli, choć w starciu ze świetnie funkcjonującą maszyną, jaką jest Real, byli często bezradni. Miroslav Radović strzelił historycznego gola.
Była 22. minuta, kiedy Miroslav Radović wbiegł w pole karne i zaczął doskonale znany kibicom śledzącym rozgrywki Ekstraklasy drybling. Na zwód legionisty nabrał się Danilo, po którego faulu sędzia wskazał na „wapno”. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sam poszkodowany. Strzelił w prawą stronę bramki - niebezpiecznie, tuż nad ziemią, ale Keylor Navas i tak rzucił się w przeciwnym kierunku. Trafiając do siatki Serb z polskim paszportem zapisał się w historii - to pierwszy oficjalny mecz, jaki Legia zagrała z Realem i pierwszy gol „Wojskowych” w starciu z tym rywalem.
Radović uchronił swoją drużynę przed niechlubnym zerem - legioniści wprawdzie wciąż nie zdołali zdobyć w tej edycji Ligi Mistrzów punktu, ale w końcu mogą zapisać bramkę w rubryce „zdobyte”, a nie tylko „stracone”.
„Rado” zakończył świetną serię Navasa - to pierwszy gol wpuszczony przez bramkarza „Los Blancos” w LM na Santiago Bernabeu od 652 minut. Długo trzeba było także czekać na to, by sędzia w rozgrywkach Champions League podyktował w Madrycie karnego przeciwko Realowi – ostatni raz zdarzyło się to w 2012 roku w meczu z Bayernem.
- Dla większości z nas zagrać z Realem to coś niezwykłego. Nie oznacza to jednak, że mamy wyjść, położyć się i czekać, co zrobi przeciwnik. Mamy dać z siebie wszystko - mówił przed meczem Radović. Legioniści posłuchali lidera drużyny. Nie wyszli na boisko wystraszeni, jak w meczu z Borussią, od pierwszej minuty starali się zaakcentować, że nie będzie to spotkanie do jednej bramki. Mieli swoje okazje - Tomasz Jodłowiec strzelił prosto w bramkarza, a Vadis Odjidja-Ofoe w słupek, ale w starciu z gwiazdami Realu nie było ich stać na dużo więcej. Wynik 1:5 wskazuje na jednostronne spotkania, jednak wtorkowy mecz wcale takim nie był.
- Cieszę się z bramki, chociaż wynik jest gorszy niż gra. Moim zdaniem był to nasz najlepszy występ w Lidze Mistrzów. Wyszliśmy odważnie i nie baliśmy się przeciwstawić Realowi. Nasi przeciwnicy mają jednak znakomite indywidualności, co było dla nich sporym atutem. Dla nas to bardzo cenne doświadczenie, które będzie musiało nam dać dużo na przyszłość. Wypracowałem sam sobie sytuację i dlatego to ja chciałem wykonać rzut karny. Będziemy szukali swoich szans i zdobędziemy punkty w następnych meczach - podsumował Radović.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
#Miroslav Radović
#Real Madryt
#Legia Warszawa
Małgorzata Chłopaś