Wiele komentatorów przewiduje, że październikowy synod amazoński będzie przełomowy w dziejach Kościoła. Prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Robert Sarah studzi emocje i podkreśla, że jest to "synod regionalny" i nie można podejmować na nim tematów dotyczących całości Kościoła. Kardynał obawia się jednak, że zgromadzenie "zostanie przywłaszczone przez przedstawicieli Zachodu".
Celem Synodu o Amazonii jest ewangelizacja tego regionu. Jest to synod regionalny i dlatego nie można na nim podejmować kwestii, które dotyczą całego Kościoła, takich jak zniesienie celibatu – uważa prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Na kilka tygodni przed rozpoczęciem zgromadzenia synodalnego kard. Robert Sarah wyraził obawy, że zostanie ono przywłaszczone przez przedstawicieli Zachodu, którzy chcą przeforsować na nim swoje projekty.
- Niektórym się wydaje, że są wszechmocni, ponieważ finansują ubogie Kościoły. Ich władza i ich pieniądze nie mogą nas zastraszyć
– podkreślił afrykański kardynał.
Przypomniał on, że papież Franciszek nie zgadza się na zniesienie celibatu. Wypowiedział się w tej sprawie jednoznacznie podczas spotkania z dziennikarzami w drodze powrotnej z Panamy do Rzymu. Przytoczył wtedy słowa św. Pawła VI, który stwierdził, że wolałby raczej oddać swoje życie, niż zmienić prawo odnośnie do celibatu.
Zdaniem kard. Saraha, zniesienia celibatu chcą bogaci. Celibat jest bowiem krzyżem Chrystusa wpisanym w ciało kapłana. A współczesny świat nie może znieść „szaleństwa krzyża”. Szef watykańskiej dykasterii zauważył, że również on sam pochodzi z Kościoła młodego (kard. Robert Sarah pochodzi z Gwinei), na własnym ciele doświadczył ewangelizacji i dlatego może zaświadczyć, że młode Kościoły nie potrzebują żonatych kapłanów, lecz księży żyjących w celibacie, którzy dają świadectwo krzyża.