"Ci którzy są takimi 'liderami nie do końca' zwykle szukają zastępstwa" - tak o dezercji Grzegorza Schetyny, który jako kandydata na premiera wskazał Małgorzatę Kidawę-Błońską mówi Włodzimierz Czarzasty, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Obaj panowie jeszcze niedawno współpracowali w ramach Koalicji Europejskiej, ale wydaje się, że ich drogi rozeszły się dość mocno. Ze zjednoczonej opozycji zostały już tylko archiwalne zdjęcia.
Szef SLD zapytany podczas konferencji prasowej, czy w razie ewentualnej współpracy z Koalicją Obywatelską po wyborach nie wolałby, żeby premierem miał być szef PO Grzegorz Schetyna wbrew temu, że kandydatką na to stanowisko jest wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
"Najpierw trzeba się dostać do Sejmu i to jest dla nas najważniejsza sprawa. W związku z tym nie będziemy dzielili skóry na niedźwiedziu"
- odpowiedział.
Czarzasty podkreślił, że istnieje praktyka, że jeżeli będzie powoływany rząd to na premiera tego rządu powinna być wskazywana osoba z największej partii. Dodał, że później potencjalni koalicjanci dyskutują nad taką kandydaturą.
"Złą praktyką jest zgłaszanie kandydata albo kandydatki na premiera miesiąc albo dwa miesiące przed wyborami, bo nie ma w tej chwili w Polsce partii demokratycznej, która samodzielnie będzie miała większość w Sejmie"
- podkreślił.
Dopytywany, czy poparłby kandydaturę Schetyny na premiera, Czarzasty odpowiedział:"Pan Grzegorz Schetyna był już liderem opozycji i ta opozycja go wybrała na tego lidera w ramach Koalicji Europejskiej".
"Sądząc po liderostwie i sposobie liderowania pana Grzegorza Schetyny, jeżeli miałby państwo polskie jako premier prowadzić tak samo jak swoją partię, to myślę, że niezadowoleni byliby niektórzy członkowie i członkinie jego partii. Chyba z tego zrezygnował, bo przecież odszedł z tej pierwszej linii wskazując na inne osoby na tę pierwszą linię"
- dodał.
"Liderzy zwykle w czasach wojny i walki prowadzą swoje ugrupowania. Ci którzy są takimi 'liderami nie do końca' zwykle szukają zastępstwa"
- podkreślił.