Jak podała w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Karolina Stocka-Mycek, zebrany materiał dowodowy nie pozostawiał wątpliwości, że Adam Sz. był sprawcą potrójnego zabójstwa.
„Wszczęte postępowanie karne umarza się, gdy podejrzany zmarł. Wobec powyższego, z uwagi na śmierć podejrzanego, należało stwierdzić, że w sprawie zaistniała negatywna przesłanka procesowa uniemożliwiająca kontynuowanie postępowania karnego”
- poinformowała prok. Stocka-Mycek.
Jak dowiedziała się PAP, przez cały okres pobytu w szpitalu stan Adama Sz. nie pozwalał na postawienie mu zarzutów, bo próby nawiązania z nim kontaktu kończyły się niepowodzeniem. Śledztwo w sprawie jego śmierci prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna. Śledczy oczekują na wyniki sekcji zwłok mężczyzny.
Do tragedii doszło pod koniec marca br. w Prusicach nieopodal Trzebnicy (Dolnośląskie). Według śledczych 51-letni Adam Sz. oddał strzały do teściowej, córki i syna. Dziewczynka i jej babcia zmarły na miejscu. Chłopiec trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami, gdzie zmarł po kilku dniach.
Po dokonaniu zbrodni mężczyzna miał targnąć się na życie strzelając sobie w głowę. Trafił do szpitala we Wrocławiu, a stamtąd 12 maja do szpitala Zakładu Karnego Nr 1 w Łodzi, gdzie był osadzony jako tymczasowo aresztowany. Tam zmarł 27 sierpnia, a prokuratura o jego śmierci i umorzeniu postępowania poinformowała w środę.
Zabójstwo w Prusicach wstrząsnęło lokalną społecznością. Władze gminy, w której do niego doszło, odwołały wówczas weekendowe wydarzenia organizowane przez gminę.
Jak podawały lokalne media, powodem zachowania mężczyzny miał być konflikt rodzinny. Zawodowo mężczyzna był strażnikiem więziennym z długoletnim stażem.