Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Zabił swoje dzieci i teściową. Prokuratura umorzyła śledztwo

Strażnik więzienny, który oddał strzały z broni palnej do teściowej, syna i córki, po próbie samobójczej przebywał w szpitalu zakładu karnego i tam zmarł. W związku z tym Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu umorzyła śledztwo w sprawie zabójstwa 71-letniej kobiety, 9-letniego chłopca i 5-letniej dziewczynki.

Jak podała w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Karolina Stocka-Mycek, zebrany materiał dowodowy nie pozostawiał wątpliwości, że Adam Sz. był sprawcą potrójnego zabójstwa.

„Wszczęte postępowanie karne umarza się, gdy podejrzany zmarł. Wobec powyższego, z uwagi na śmierć podejrzanego, należało stwierdzić, że w sprawie zaistniała negatywna przesłanka procesowa uniemożliwiająca kontynuowanie postępowania karnego”

- poinformowała prok. Stocka-Mycek.

Jak dowiedziała się PAP, przez cały okres pobytu w szpitalu stan Adama Sz. nie pozwalał na postawienie mu zarzutów, bo próby nawiązania z nim kontaktu kończyły się niepowodzeniem. Śledztwo w sprawie jego śmierci prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna. Śledczy oczekują na wyniki sekcji zwłok mężczyzny.

Do tragedii doszło pod koniec marca br. w Prusicach nieopodal Trzebnicy (Dolnośląskie). Według śledczych 51-letni Adam Sz. oddał strzały do teściowej, córki i syna. Dziewczynka i jej babcia zmarły na miejscu. Chłopiec trafił do szpitala z ciężkimi obrażeniami, gdzie zmarł po kilku dniach.

Po dokonaniu zbrodni mężczyzna miał targnąć się na życie strzelając sobie w głowę. Trafił do szpitala we Wrocławiu, a stamtąd 12 maja do szpitala Zakładu Karnego Nr 1 w Łodzi, gdzie był osadzony jako tymczasowo aresztowany. Tam zmarł 27 sierpnia, a prokuratura o jego śmierci i umorzeniu postępowania poinformowała w środę.

Zabójstwo w Prusicach wstrząsnęło lokalną społecznością. Władze gminy, w której do niego doszło, odwołały wówczas weekendowe wydarzenia organizowane przez gminę.

Jak podawały lokalne media, powodem zachowania mężczyzny miał być konflikt rodzinny. Zawodowo mężczyzna był strażnikiem więziennym z długoletnim stażem.

Źródło: niezalezna.pl, PAP