Polscy strażacy w pocie czoła pracują w tureckiej miejscowości Besni, gdzie doszło do trzęsienia ziemi. Są tam jedyną ekipą ratowniczą i jedyną nadzieją dla poszkodowanych na ratunek. - Pracy mamy bardzo dużo - powiedział szef PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak. Tymczasem, do Turcji wylatują też ratownicy górniczy, o czym poinformował premier.
Polska wysłała wczoraj do dotkniętej trzęsieniem ziemi Turcji grupę poszukiwawczo-ratowniczą HUSAR Poland. Przez najbliższe dni 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i osiem wyszkolonych psów będzie poszukiwać ludzi uwięzionych pod gruzami. Dziś rano dwoma autokarami i dwoma ciężarówkami ze sprzętem ruszyli z lotniska Gaziantep do Adiyaman, gdzie mieli prowadzić akcję.
Komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak poinformował, że polscy ratownicy w czasie przejazdu decyzją tureckich władz zostali przekierowani do znajdującej się około 50 km na zachód od Adiyaman Besni. "Ze wstępnych informacji wynika, że w regionie doszło do zawalenia wielu domów, w tym wielorodzinnych, gdzie wciąż mogą znajdować się żywi ludzie" - przekazał komendant główny.
Bartkowiak poinformował, że miasto zostało podzielone na sektory, w których działać będzie polski zespół. Strażacy rozpoczną działania od sektora znajdującego się w południowo-wschodniej części miasta. W tym rejonie, na stadionie miejskim strażacy rozbili obóz. Łącznie do przeszukania mają 10 sektorów.
- Jesteśmy jedyną ekipą ratowniczą w tym miejscu, więc pracy mamy mnóstwo
- powiedział. Dodał, że strażaków zmierzających do Adiyaman zatrzymali mieszkańcy Besni. "Powiedzieli, że ich rodziny są pod gruzami, że piszą do nich, wołają pomocy. Nie mogliśmy odjechać, bo pękłoby nam serce" - powiedział.
Bartkowiak powiedział, że do Adiyaman pojadą inne ekipy ratownicze. Polacy najprawdopodobniej pozostaną w Besni na dłużej, niewykluczone, że przez całe siedem dni akcji.
- Tak to już jest, że zmiana decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia, taka jest potrzeba, tak musimy działać i działamy
- powiedział.
Wcześniej dowódca HUSAR Poland bryg. Grzegorz Borowiec powiedział, że według informacji mieszkańców w mieście zupełnie zawaliło się blisko trzydzieści budynków. "Szanse na odnalezienie kogoś są bardzo duże" - ocenił.
"Skonsultowaliśmy to z gubernatorem prowincji, skonsultowaliśmy to z AFADEM, czyli agencją zarządzania kryzysowego Turcji. Pozwolili nam tutaj zostać. Zostaliśmy przekierowani decyzją gubernatora w ten rejon, a nie 50 km dalej"
Premier Mateusz Morawiecki poinformował na Twitterze, że do Turcji ruszają także polscy ratownicy górniczy. "Skala tragedii jest tak ogromna, że potrzebna jest każda pomoc" - podkreślił szef rządu.
Do Turcji ruszają polscy ratownicy górniczy. Skala tragedii jest tak ogromna, że potrzebna jest każda pomoc.
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) February 7, 2023
Polish mine rescuers are heading to Turkey. The scale of the tragedy is so great that all help is invaluable.