Kierowca z dużą prędkością wjechał na wyspę pośrodku ronda i wzbił się samochodem w powietrze, przelatując kilkadziesiąt metrów. To nie opis sceny z filmu akcji, ale prawdziwego zdarzenia, do którego doszło wiosną 2020 r. w Rąbieniu (woj. łódzkie). 41-latek, który prowadził wówczas samochód po pijanemu, usłyszał już wyrok.
Zarejestrowane przez kamery monitoringu nagranie z wypadku w Rąbieniu (woj. łódzkie) stało się z miejsca hitem internetu.
Do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie, 12 kwietnia 2020 r. Kierujący pojazdem marki suzuki 41-latek, wjechał z dużą prędkością na rondo, wybił się na usypanej na jego środku wyspy i przeleciał w powietrzu kilkadziesiąt metrów, lądując na budynku znajdującym na się na terenie miejscowej parafii.
Zakleszczonego w aucie kierowcę wydobyli strażacy i został on przetransportowany do szpitala.
41-latek w momencie zdarzenia był nietrzeźwy, miał we krwi 1,4 promila alkoholu. Sprawą zajęła się prokuratura, a niedawno - zapadł w tej sprawie wyrok, któremu kierowca dobrowolnie się poddał.
Mężczyzna - jak podaje "Fakt" - został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Sąd orzekł wobec niego także 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz wpłatę 5000 złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.