Na miejsce przyjechało sześć karetek pogotowia oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Informacje odnośnie liczby rannych nie są precyzyjne. Według najnowszych informacji Wyższego Urzędu Górniczego jest to 9 ratowników, w tym 4 miałoby odnieść ciężkie obrażenia. Ratownicy są opatrywani na poziomie 1000 metrów, a następnie są oni transportowani do szpitali do szczegółowego zbadania.
Dyspozytor WUG przekazał, że do wybuchu miało dojść między 19.37, a 20.01.
"Akurat ratownicy wycofywali się; wycofali się o własnych siłach. Lekarz, który jest tam w bazie stwierdził, że ich stan jest dobry"
– zaznaczył.
W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami JSW w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników. W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Według JSW obie eksplozje dzieliły niespełna trzy godziny.
W środę prowadzący akcję ratownicy koncentrowali się na odtworzeniu bezpiecznych warunków w rejonie zagrożenia; chodziło głównie o budowę zapory przeciwwybuchowej. Następnie, po pomiarach atmosfery, wznowili poszukiwania, podejmując jednego ratownika – dotychczas piątą śmiertelną ofiarę katastrofy.
Przy próbach dalszego penetrowania rejonu poszukiwań okazało się, że atmosfera stała się tam na tyle niesprzyjająca, że ratownicy – posługujący się ręcznym sprzętem pomiarowym - musieli zostać wycofani. W takiej sytuacji zaczęto stopniowe rozkładanie linii chromatograficznej, umożliwiającej stały, zdalny pomiar zawartości powietrza, a także lutniociągu, czyli przewodu z powietrzem mającym poprawiać stan atmosfery.
W czwartek wieczorem Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała, że ratownicy pracujący nad wentylacją wyrobisk zamontowali przewód powietrzny na długości ok. 100 m z ok. 270 m chodnika przyścianowego prowadzących do miejsca, w którym mogą być poszkodowani.