Taciszów w gminie Rudziniec na Śląsku. Wędkarze, straż pożarna, Wojska Obrony Terytorialnej, mieszkańcy usuwają dziennie po kilkadziesiąt ton śniętych ryb. Fetor jest niewyobrażalny. - To katastrofa. Jesteśmy wyczerpani, bez sił, bez wiary. Codziennie rano rozpoczyna się sprzątanie martwych zwierząt, których ciała najpierw opadły na dno, a potem wypłynęły - mówi nam jedna z uczestniczek akcji. Nie chce komentować sprawy oficjalnie.
Podobna sytuacja była w 2022 roku na Odrze. Wtedy politycy niemieccy mówili o obecności rtęci w rzece. Za nimi, nieprawdziwe informację powtarzali przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej. Tysiące śniętych ryb było wynikiem zakwitu alg.
Kanałem Gliwickim opiekują się z Polskiego Związku Wędkarskiego okręgi Katowice i Opole. Nasza rozmówczyni z koła PZW w Gliwicach. - Źle jest na całej długości kanału - ocenia.
W Taciszowie fetor martwych ryb atakuje z daleka. Przy drodze do jeziora Dzierżno Duże, gdzie wyciągane jest truchło mnóstwo samochodów, rejestracje z całej Polski. Ale wędkarze Adam Bytomski, Zdzisław Bieliński i Markus Kallus są stąd, z Toszka, działają w Kole PZW nr 29 Dzierżno Duże.
- Jesteśmy przerażeni, tu nigdy tak nie było takiej tragedii. Wyciągnęliśmy już z wody ponad 70 ton martwych ryb
Armagedon zaczął się na Śląsku w tym tygodniu, gdy złota alga na dobre rozprzestrzeniła się w Kanale Gliwickim. Mieszkańcy skarżą się na ogromny fetor. Pracujący tu wędkarze, strażacy, straż rybacka i WOT dwoją się i troją. Marek Wójcik, wojewoda śląski poprosił MON o przysłanie kolejnych żołnierzy WOT, by pomogli sprzątać rybie truchło.
- Jesteśmy wyczerpani, bez sił, bez wiary. (...) My opiekujemy się tylko częścią Kanału Gliwickiego, ale źle jest na jego całej długości. W sierpniu br. problemy ze złotą algą były na jeziorze Dzierżno Duże, stąd glony dostały się do Kanału Gliwickiego.
Zbiornik Dzierżno Duże powstał na dawnym wyrobisku piaskowym jeszcze przed II wojną światową. Nie ma zasilania żadną z rzek. Z Kłodnicą, która przepływa przez Gliwice łączy go 40-kilometrowy Kanał Gliwicki. Wybudowali go Niemcy w czasie II wojny nazywając... Kanałem Adolfa Hitlera. Jezioro Dzierżno to tylko pusta nazwa, nie wolno się tu kąpać, żeglować i do niedawna obowiązywał zakaz wędkowania. Teraz, w sytuacji "normalnej" można łapać ryby tylko w systemie "złap i wypuść". Marek Wójcik, wojewoda śląski zdecydował o zakazie kąpieli, wędkowania i w ogóle zbliżania się do zbiornika Dzierżno Duże, do 19 sierpnia.
Masowe śnięcie ryb w jeziorze rozpoczyna się 3 sierpnia br., stąd już w pierwszym okresie wyłowiono blisko 10 ton truchła. Aby poprawić warunki bytowania ryb - napowietrzyć wodę, Polski Związek Wędkarski zainstalował aeratory.
Specjalnie dla nas sytuację komentuje dr hab. Magdalena Matysik, adiunkt na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, związana ze Śląskim Centrum Wody (ŚCW), które bada od lat życie biologiczne rzek i zbiorników wodnych regionu:
- Dzierżno Duże jest zbiornikiem w wyrobisku popiaskowym, zasilanym przez rzekę Kłodnicę. Jego wody są zanieczyszczone. Na Górnym Śląsku kopalnie działają od XVIII wieku i od tego czasu do cieków powierzchniowych, nie tylko do Odry i jej dopływów, a także do Wisły, trafia zasolona woda pochodząca z odwadniania kopalń. I tak obecnie pod tym względem jest o wiele lepiej, niż w latach 80., gdy poziom zasolenia był znacznie wyższy niż teraz. To nie zrzuty zasolonych wód z kopalń wpływają na zakwity złotej algi, chociaż powodują warunki do jej występowania w wodach
śródlądowych.
Dr hab. Matysik wskazuje, że zakwit złotej algi polega na tym, że zaczyna się masowo namnażać. Przybywa jej w bardzo szybkim tempie, na powierzchni wody tworzą się widoczne kożuchy. Podobnie jest z sinicami czy zielenicami. Sam zakwit o niczym nie przesądza. Problem zaczyna się wtedy, gdy glony uwalniają ichtiotoksynę, która powoduje śnięcia ryb.
- Prowadzimy również badania, jak wpływa duża ilość namnożonej algi na ryby, chcemy wiedzieć, co się dzieje, jeśli ona nie uwolniła ichtiotoksyny
Namnażanie się glonów występuje w sprzyjających warunkach, w wysokiej temperaturze powietrza, co skutkuje dużym parowaniem wody ze zbiorników, czyli tak jak jest teraz, a także obecnością dużej ilości związków biogennych pochodzących, np. ze źródeł komunalnych czy obszarów rolniczych. Na rzece Kłodnicy - Instytut Ochrony Środowiska prowadzi eksperyment z użyciem perhydrolu, mający na celu zwalczanie złotej algi. Wyniki są obiecujące, sprawdziły się na razie w małej skali. Podobnie działa siarczan amonu czy krzem. Czy perhydrol, zadziała na taką skalę jakbyśmy chcieli? Tego nikt nie wie!
- Ratujemy ryby w agonii - podkreśla w mediach społecznościowych dr Dariusz Ulikowski ze społecznego sztabu kryzysowego, na co dzień pracownik Instytutu Rybactwa Śródlądowego im. Stanisława Sakowicza w Olsztynie, który na Śląsku spędza... urlop.
- Ryby są odławiane i przenoszone do ostatniego azylu koło Taciszewa. Trzeba to miejsce przekształcić w monitorowaną środowiskowo ostoję. Kolejny punkt to zorganizowanie mobilnych zespołów ratowniczych z basenami i z regulowanym natlenieniem wody do ułatwienia dekompresji i rozpuszczenia bąbelków tlenu w krwiobiegu ryb oraz ich transportu do azylu. Liczymy, że dostaniemy na to wsparcie, np. od pana wojewody.
Na prośbę Dariusza Ulikowskiego do gminy Rudziniec przyjechali z Suwałk Tomasz Kamiński z synem Patrykiem. Instalują specjalny system monitoringu jakości wody, który został sprawdzony we współpracy z Wigierskim Parkiem Narodowym. Pierwsza boja została zainstalowana w Zatoce Hańczańskiej, a druga w Zatoce Wschodniej jeziora Wigry.
- To unikalny, już wdrożony system monitoringu jakości wody - tłumaczy nam Tomasz Kamiński. -Mamy nadzieję, że nasze wsparcie pomoże przy tej wielkiej tragedii.