W środę 10 września na kampusie Utah Valley w Orem zamordowany został 31-letni Charlie Kirk. Jeden z najważniejszych przedstawicieli amerykańskiego ruchu konserwatywnego został śmiertelnie postrzelony w szyję podczas otwartego spotkania i publicznej dyskusji ze studentami.
Śmierć aktywisty wywołała ogromne poruszenie. Zareagowali na nią najważniejsi przedstawiciele amerykańskiej administracji, w tym prezydent Donald Trump. W piątek pamięć 31-latka uczczono także w polskim Sejmie, minutą ciszy. Zaproponował to poseł Paweł Jabłoński z Prawa i Sprawiedliwości.
"Dwa dni temu w Stanach Zjednoczonych został zamordowany Charlie Kirk, jeden z najważniejszych działaczy politycznych młodego pokolenia. Ceniony, szanowany - nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale też na całym świecie, także w Polsce"
– mówił do zebranych na sali obrad.
Podkreślił, że Kirk "pozostawił żonę i dwójkę małych dzieci". - To był człowiek, który głęboko wierzył w jedną rzecz - w dialog, w rozmowę, w to, że możliwe jest debatowanie z tymi, z którymi się czasami nie zgadzamy i on to robił. On debatował, argumentował, przekonywał - kontynuował.
"Niestety znalazł się człowiek, który nie mógł tego znieść. Morderca, który brutalnie go zaatakował, zastrzelił, pozbawił życia, osierocił dwójkę malutkich dzieci. Powiedzmy "nie". Powiedzmy wyraźnie nasz sprzeciw wobec tej politycznej nienawiści. Uczcijmy jego pamięć chwilą ciszy"
– zaapelował.
Podejrzany o zabójstwo Kirka jest 22-letni Tyler Robinson, który w piątek został ujęty przez amerykańskie organy ścigania. W jego domu znaleziono karabin Mauser, model 98 30-06 z zamontowaną lunetą. Robinson miał nietypowe podejście, bo na łuskach grawerował napisy. Wśród napisów wyrytych na amunicji znalazły się hasła takie jak "Hej, faszysto! Łap" oraz odniesienia do lewicowej Antify i włoskiego ruchu oporu.
