Zerowy PIT ma dotyczyć przychodów z pracy (stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej i spółdzielczego stosunku pracy) oraz z umów zlecenia zawartych z firmą, osiąganych przez osoby do 26. roku życia – do wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym 85 tys. 528 zł - odpowiada to górnej granicy pierwszego przedziału skali podatkowej.
Zgodnie z nowelą ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o świadczeniach rodzinnych oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, zlikwidowany ma być 18-proc. PIT dla pracowników do 26. roku życia. Regulacja ta ma obowiązywać od 1 sierpnia 2019 r. i szacuje się, że skorzysta z niej ponad 2 mln młodych ludzi. Dzięki nowym przepisom osoby poniżej 26. roku życia będą otrzymywać wyższe wynagrodzenie. Rozwiązanie to stanowi wypełnienie obietnicy złożonej przez premiera Mateusza Morawieckiego w tzw. nowej piątce PiS. Podobne rozwiązania funkcjonują m.in. w Belgii, Francji i Czechach.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy popierają te zmiany. Przeciwko rządowemu projektowi zaczęły już protestować samorządy - oczywiście te, w których rządzi Platforma Obywatelska. Według wiceprezydenta Łodzi, ta reforma "uderza w samorządy".
"A zatem z myślą o wszystkich łodzianach - również tych objętych zwolnieniem podatkowym - domagamy się od rządu pełnej rekompensaty tej straty poprzez odpowiednie podwyższenie udziału we wpływach z podatku PIT"
- napisał na Facebooku Krzysztof Piątkowski.
Scenariusz się powtarza, ponieważ podobne obrazki widzieliśmy już po przeprowadzeniu reformy edukacji. Przedstawiciele 10 miast - w tym oczywiście Łodzi - domagali się zwrotu kosztów poniesionych przez samorządy w związku z dostosowaniem szkół do zmian w oświacie. Wtedy dostali jasny sygnał:
"To są duże pieniądze, które naszym zdaniem nie są uzasadnione, nie ma powodu, by je zwracać"
- powiedział minister edukacji Dariusz Piontkowski.
Jak widać - nie poskutkowało. Kolejna reforma, kolejne żądania - a gdzie w tym wszystkim troska i dbałość o młodych ludzi? Ani jedno, ani drugie wymienione działanie na pewno temu nie służy. A może to element... kampanii wyborczej? Wszak coraz częściej mówi się, że Piątkowski będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej do Sejmu w jesiennych wyborach parlamentarnych.