Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik gościł dziś w radiowej Jedynce. W rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską krótko podsumował obrady Sądu Najwyższego, które doprowadziły w końcu do wyłonienia kandydatur na I prezesa. - Jestem rozczarowany poziomem tej dyskusji - przyznał. Rozmawiano także o problemie pedofilii i działaniach, jakie rząd podjął w ostatnich latach.
Prezydent Andrzej Duda dokona wyboru I prezesa Sądu Najwyższego spośród pięciu wybranych kandydatów. Obrady zgromadzenia ogólnego Sądu Najwyższego przyniosły wiele - często niepotrzebnych - emocji, związanych z wnioskami formalnymi prowadzącymi do opóźniania obrad. Na koniec, pojawił się apel 50 sędziów, którzy chcą by Andrzej Duda namyślił się nad wyborem.
- Jestem rozczarowany poziomem tej dyskusji. Obserwowaliśmy dziesiątki wniosków formalnych, które miały jeden cel: aby nie wskazano piątki sędziów, z których pan prezydent wybierze I prezesa Sądu Najwyższego
- podkreślił Michał Wójcik w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską, komentując te obrady.
- To jest szczucie także na ludzi, którzy prowadzili zgromadzenie. Brutalny atak na sędziego Zaradkiewicza, potem nastąpiła zmiana przewodniczącego. A dziś niektórzy narzucają prezydentowi, co ma zrobić. To jest jego prerogatywa, to pan prezydent wybierze spośród pięciu osób, które zostały mu przedstawione
- zaznaczył wiceminister sprawiedliwości.
Według Michała Wójcika, obrady, jakie można było obserwować w najważniejszym sądzie w Polsce, pokazały słabość tej instytucji.
- Jak przypomnę sobie sędziów Trybunału Konstytucyjnego, "neo-KRS" i "dublerów", to celowe działanie opozycji, żeby podważyć konstytucyjne zasady wyboru osób. Wiele szkody robią sędziowie Wróblowi takie osoby, które go wskazują. Oni wszyscy są równi, pan prezydent weźmie uwagę okoliczności i zdecyduje. Ale źle się dzieje, kiedy ktoś chce narzucić swoją wolę, upolityczniać. Całe obrady Sądu Najwyższego pokazały słabość tej instytucji
- dodał.
W ostatnim czasie za sprawą filmów "Zabawa w chowanego" braci Sekielskich i "Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego rozgorzała ponownie dyskusja o przestępstwach seksualnych popełnianych wobec dzieci. W drugim z wymienionych filmów pokazano ten problem w odniesieniu do pomorskiego lokalu "Zatoka Sztuki". Odwiedził go m.in. znany koszykarz Marcin Gortat, który napisał na Twitterze: "Byłem w "Zatoce sztuki" raz i nie wróciłem. Patologia".
- To stanowisko, które przedstawia pan Gortat, rzuca nowe światło na sprawę. Pan redaktor Latkowski pokazał problem pedofilii nieco szerzej, niż chciano przedstawiać w Polsce, że ten problem jest zawężony do jednego czy dwóch środowisk. To problem, który dotyczy wiele środowisk i powinien połączyć różne środowiska żeby to zwalczać. Ale trzeba uczciwie podchodzić, nie można mówić, że rząd PiS nic nie zrobił, bo to jest całkowita nieprawda. Rewolucyjne zmiany doprowadziły, że dziś jest rejestr pedofilów, będziemy niedługo dyskutować w komisji ds. pedofilii
- podkreślił Wójcik.
Przypomniał również, jakie działania podjęto w ostatnich latach, jeżeli chodzi o walkę z pedofilią.
- Solidarna Polska zgłosiła projekt dot. rejestru pedofilów już wiele lat temu, rządził wówczas Tusk, i mówili, że z tym problemem poradzą sobie zupełnie inaczej. Chodziło o chemiczną kastrację pedofilów, nie przyjęto propozycji Solidarnej Polski, gdzie byłby rejestr. Ten rejestr powinien powstać wiele lat temu, ciekawe dlaczego dopiero teraz powstał. Ciekawe, co ma do powiedzenia część opozycji, która mogła zrobić to wiele lat temu, a nie zrobiła
- powiedział wiceszef resortu sprawiedliwości.
Wójcik przypomniał też jedno sejmowe głosowanie w sprawach związanych z pedofilią:
- Był taki moment kiedy podwyższaliśmy karę dla pedofilów. M.in., że nie przedawniają się przestępstwa na tle seksualnym wobec dzieci czy też przepis, który mówi o bezwzględnym dożywociu. Proszę sobie wyobrazić, że opozycja wyjęła karty i wyszła z sali. Taka jest walka z pedofilią i dziś ci ludzie mają śmiałość atakować rząd i mówić, że rząd nic nie robi
- powiedział.