Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Upadło śledztwo wszczęte na wniosek NIK. Prokurator rozbiła w pył polityczną narrację

"Poczta Polska na razie nie straciła na tej operacji ani złotówki” - pisze w uzasadnieniu umorzenia śledztwa prok. Iwona Kijek. Chodzi o postępowanie wszczęte na wniosek Najwyższej Izby Kontroli. Upadły zarzuty - zarówno rzekomej niegospodarności, jak i nielegalnego przetwarzania danych osobowych.

Sprawa dotyczy tzw. wyborów kopertowych z 2020 roku, gdy podjęto próbę zorganizowania wyborów prezydenckich w formule korespondencyjnej. Miało to minimalizować ryzyko zakażenia się wirusem Covid-19.

Reklama

Ówczesna opozycja podnosiła zarzuty o przetwarzania danych osobowych wyborców oraz legalność całego przedsięwzięcia. Ostatecznie wybory w tej formule się nie odbyły.

Po objęciu władzy przez koalicję 13 grudnia, same przygotowania do wyborów korespondencyjnych znalazły się na celowniku rządzących. Powołano komisję śledczą, organy kontrolne wszczęły szereg kontroli, zawiadomienia popłynęły do prokuratury.

Jedno z postępowań w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszczęto po wniosku Najwyższej Izby Kontroli. Wśród dołączonego materiału znalazły się wnioski sejmowej komisji śledczej, „ustalenia” posłów Platformy Obywatelskiej czy pocztowych związkowców. Główny zarzut - niegospodarność władz Poczty Polskiej i nielegalne przetwarzanie danych. Jak informuje Wirtualna Polska, 11 czerwca prok. Iwona Kijek umorzyła to śledztwo.

NIK przekonywał we wniosku, że zarząd Poczty Polskiej naraził spółkę na szkodę o wielkich rozmiarach. Według szacunków Izby, wybory korespondencyjny miały kosztować aż 133 miliony złotych.

Co na to prokuratura?

„Poczta Polska na razie nie straciła na tej operacji ani złotówki”

- podano w uzasadnieniu umorzenia.

„Po pierwsze dlatego, że z wydanych 66.8 mln zł ponad 53 mln zostały spółce zrekompensowane przez Krajowe Biuro Wyborcze. O pozostałe 13.6 mln zł Poczta Polska procesuje się ze Skarbem Państwa. Prokurator Kijek argumentuje, że dopóki sąd cywilny nie wyda prawomocnego orzeczenia w tej sprawie, nie można mówić o powstaniu szkody. A według przywoływanego przez nią biegłego z zakresu finansów nawet gdyby cała sporna kwota została uznana za stratę, stanowiłaby ona zaledwie ok. 0,2 proc. rocznych kosztów operacyjnych spółki, co osłabia argument o wyrządzeniu szkody "w wielkich rozmiarach" - relacjonuje wp.pl.

Prokurator odwróciła też rozumowanie NIK. Wskazała, że udział Poczty Polskiej w tych wyborach był wręcz „szansą na podratowanie fatalnej sytuacji finansowej spółki, a odrzucenie kontraktu na 700 mln zł, mogłaby sama w sobie zostać uznana za działanie na szkodę spółki”.

Śledcza nie ma wątpliwości, że zarząd Poczty Polskiej działał „w dobrej wierze i zaufaniu do organów państwa”.

Analogicznie winy zarządu prokurator nie dostrzegła w wątku dot. przetwarzania danych osobowych blisko 30 milionów Polaków z rejestru PESEL oraz spisów wyborców.

„Prokurator podkreśliła, że Poczta Polska S.A., występując o dane obywateli, opierała się na konkretnym przepisie, uchwalonym specjalnie w sprawie tych wyborów. Upoważniał on wprost wyznaczonego operatora do otrzymania danych z rejestru PESEL lub innych spisów, "jeżeli dane te są potrzebne do realizacji zadań związanych z organizacją wyborów Prezydenta RP, bądź w celu wykonania innych obowiązków nałożonych przez organy administracji rządowej"

- podano w uzasadnieniu.

Na umorzenie przysługuje zażalenie do sądu. Brak na razie informacji, czy takie wpłynęło.

Źródło: wp.pl, niezalezna.pl
Reklama