– Niemcy poprzez upokorzenia, naciski, groźby, kary itd. mówią Polakom i Węgrom: „macie się podporządkować; my tutaj rządzimy, a wy macie się podporządkować tej polityce”. Polska i Węgry ciągle jednak „wierzgają”, więc Niemcy próbują „zaprowadzić w Europie porządek” siłą - powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl eurodeputowany Patryk Jaki. Polityk odniósł się tymi słowami do informacji o możliwości nałożenia na Polskę kar za niewykonanie decyzji TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej SN.
Komisja Europejska poinformowała dziś, że zwróciła się do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie kar finansowych na Polskę w związku z nieprzestrzeganiem decyzji ws. środków tymczasowych z 14 lipca, dot. postanowienia dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Wniosek ma na celu nałożenie na Polskę „dziennej kary pieniężnej, dopóki środki nałożone na mocy orzeczenia TSUE nie zostaną w pełni wdrożone”. O decyzji poinformował unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
Komentując decyzję Brukseli europoseł Patryk Jaki w rozmowie z Niezalezna.pl ocenił, że wniosek KE o nałożenie kar finansowych na Polskę „jest absurdalny”. - W tej sprawie jest część merytoryczna i część polityczna, które łącznie tworzą cały kontekst działań KE – zaznaczył.
- Polska ma zostać ukarana karą, której wysokości nie znamy, choć musiała ona zostać wpisana we wniosek. Teoretycznie te kary mogą sięgać nawet 100 mln euro rocznie – dodał.
Polityk przypomniał, że Polska ma być ukarana, gdyż w ocenie KE „Izba Dyscyplinarna SN jest niepraworządna”, a także „nie jest niezależna”, ponieważ została powołana przez KRS [Krajową Radę Sądownictwa]. – Ich zdaniem KRS jest ciałem upolitycznionym, ponieważ jego członkowie zostali wybrani przez Sejm większością 3/5 głosów - których przypomnę – Zjednoczona Prawica nie posiada. (…) Jeżeli sam ten fakt miałby być zarzutem, w związku z którym Polska ma być karana, to równie dobrze można by ukarać połowę państw UE, nie mówiąc o Niemczech, gdzie politycy, albo ludzie przez nich wskazani decydują o tym kto może być sędzią, awansować itd. – tłumaczył.
- Absurdalne jest również to, że KE chce ukarać Polskę za niewykonanie wyroku TSUE (który notabene jest wykonany, bo I Prezes SN zawiesiła Izbę Dyscyplinarną), mimo że jest wiele państw UE, które mają więcej niewykonanych wyroków TSUE niż Polska i znacznie dłużej. To są właśnie te dwa elementy merytoryczne, które są kompromitujące dla KE, tylko ona oczywiście korzysta z zasłony medialnej, licząc na to, że nikt nie będzie wchodził w szczegóły
- ocenił.
W ocenie europosła, UE jest obecnie „narzędziem przedłużenia hegemonii Niemiec w Europie”. – Niemcy poprzez różnego rodzaju upokorzenia, naciski, groźby, kary itd. mówią Polakom i Węgrom: „macie się podporządkować; my tutaj rządzimy, a wy macie się podporządkować tej polityce”. Polska i Węgry ciągle jednak „wierzgają”, więc Niemcy próbują „zaprowadzić w Europie porządek” siłą, a to z kolei polega na tym, że wszyscy (ich zdaniem) mają uznać, że Europa środkowa jest niemiecką strefą wpływów – wyjaśniał Jaki.
Jego zdaniem, Niemcy zamierzają naciskać tak długo, „aż Polacy nie przywrócą do rządów Donalda Tuska, który nie miał żadnych problemów z wykonywaniem woli Niemiec w Europie”.
- Sytuacja nie jest prosta, bo w tym samym czasie zmienia się układ geopolityczny – wycofanie USA z Europy, prawdopodobnie na skutek cichego porozumienia z Rosją i Niemcami. Jednak raz na jakiś czas pojawiają się różnego rodzaju szanse, z których Polska może skorzystać, albo nie skorzystać, bo Niemcy konsekwentnie odbudowują takie nowe „cesarstwo niemieckie” Unii Europejskiej. Ci, co znają historie, wiedzą o co chodzi. Taką szansą, o której mówię, są zapisy traktatowe, których oni nie mogą złamać. Chodzi o ważne decyzje, które muszą być podejmowane jednomyślnie, gdzie Polska może trzymać w szachu duże państwa europejskie
- przekonywał nasz rozmówca.
- Taka sytuacja była w zeszłym roku, przy zatwierdzaniu siedmioletniego budżetu UE. Byliśmy w lepszej sytuacji niż inne państwa w czasie pandemii, mieliśmy mniejsze bezrobocie niż inne państwa i mogliśmy sobie pozwolić, żeby trochę dłużej poczekać i załatwić kilka spraw – zaznaczył.
- Będą sprawy, w których będziemy i tak poddawani różnego rodzaju interpretacji, szantażowi, czy nawet agresji TSUE, ale będą też kolejne momenty, w których potrzebna będzie jednomyślność, a tym samym zgoda Polski. Musimy więc wyciągać wnioski, bo nie jesteśmy wcale bezbronni
- podkreślił.
Jako jeden z przykładów takiego działania wskazał możliwość pozwania przez Polskę do TSUE tych państw UE, które nie stosują się do zasady nieupolitycznienia procesu wyboru sędziów w wymiarze sprawiedliwości. – Polska mogłaby pozwać Niemcy, czy np. Hiszpanię. Mogłaby Polska wnioskować również o kary w tym zakresie – tłumaczył.
- Widzimy przecież, że inne państwa mają problemy z wykonaniem większej ilości wyroków TSUE, niż nasze państwo, więc również możemy wnioskować o kary dla tych państw. Nie jesteśmy bezbronni, ale prowadząc politykę dialogu, jesteśmy oszukiwani przez Niemcy. Być może pora na bardziej asertywną politykę
- ocenił Patryk Jaki.
Odnosząc się do oczekiwanej zmiany na stanowisku kanclerza Niemiec po nadchodzących wkrótce wyborach, nasz rozmówca podkreślił, że to kto będzie nowym szefem niemieckiego rządu „ma ogromne znaczenie”. Dziś jednak problem polega na tym, że w sondażach prowadzi socjaldemokrata Olaf Scholz, który – gdyby został kanclerzem – będzie dążył do tego, aby przyspieszyć federalizację i zmianę traktatów europejskich i to jest zagrożenie dla Polski – wyjaśniał.
- Natomiast nie musi się tak stać bo chadecy (tylko z nazwy tak naprawdę) tworzą koalicję z resztą, czyli z liberałami i Zielonymi. Jeżeli kanclerzem zostałby Armin Laschet, to wektory polityki niemieckiej będą musiały się trochę zmienić, bo nie jest on osobą z takim autorytetem jak Angela Merkel, która będzie jednoosobowo podejmować najważniejsze decyzje. Pojawią się więc dla Polski różnego rodzaju zagrożenia i szanse
- mówił.
- Jedną z polskich szans może być ew. kontrola Zielonych w nowym niemieckim rządzie nad energetyką, bo oni będą programowo zwalczać Nord Stream 2 i Niemcy jako hub gazowy. Tutaj może się otworzyć szansa dla Baltic Pipe, na który ciągle czekamy. Pewne jest jednak, że każdy nowy kanclerz Niemiec będzie słabszy niż Angela Merkel i warto, żeby Polska z tego skorzystała, budując sojusze, stosując klucz jagielloński
- podsumował europoseł Patryk Jaki.