\"Marsz Niepodległości to reputacyjna katastrofa\" - napisał na Twitterze szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Polityk, który doprowadził do reputacyjnej katastrofy w związku z katastrofą smoleńską i licznymi aferami, nie pamięta chyba, że to za jego rządów odgórnie kazano spalić budkę pod ambasadą Rosji podczas prowokacji w trakcie Marszu Niepodległości.
"W dalekiej Azji spotkania z przywódcami USA, Chin, Indii, Kanady, Japonii i ASEAN. W kuluarach także pytania o Polskę w związku z marszem narodowców. Bez złudzeń: reputacyjna katastrofa. Może nie wszyscy się tym przejmują, ale ja tak"
- podkreślił Tusk.
W dalekiej Azji spotkania z przywódcami USA, Chin, Indii, Kanady, Japonii i ASEAN. W kuluarach także pytania o Polskę w związku z marszem narodowców. Bez złudzeń: reputacyjna katastrofa. Może nie wszyscy się tym przejmują, ale ja tak.
— Donald Tusk (@donaldtusk) 14 listopada 2017
Marsz Niepodległości zorganizowały w sobotę w Warszawie środowiska narodowe. Według komendanta głównego policji, nadinsp. Jarosława Szymczyka, brało w nim udział ok. 60 tys. osób.
Przebieg marszu był spokojny, a dobre wrażenie zepsuło jedynie kilka transparentów grupki skrajnych nacjonalistów. Za Donalda Tuska dochodziło za to do regularnych awantur i bijatyk, prowokowanych przez policję. Oraz do słynnego podpalenia budki pod ambasadą rosyjską...
Światło na to ostatnie zdarzenie rzucił nagrany potajemnie były szef CBA Paweł Wojtunik w rozmowie z Elżbietą Bieńkowską. Mówiąc o byłym szefie MSW Bartłomieju Sienkiewiczu, stwierdził:
- Widzisz, ale facet nauczył ich, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką… wiesz z takiego…
Sienkiewicz - przypomnijmy - zasiadał w rządzie Donalda Tuska. A ten ma teraz czelność uderzać w uczestników Marszu Niepodległości...