Andrzej Duda podczas wieczoru wyborczego 12 lipca zaprosił swojego kontrkandydata wraz z małżonką na spotkanie jeszcze tego samego wieczoru do Pałacu Prezydenckiego. "Chcę, żebyśmy podali sobie ręce i żeby ten uścisk dłoni zakończył tę kampanię" – powiedział wówczas prezydent.
Rafał Trzaskowski nie pojawił się wówczas w Pałacu, tłumacząc, że z takim spotkaniem należy poczekać do ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów. Dopytywany później w mediach Trzaskowski zapewniał, że chce się spotkać z prezydentem, a do spotkania na pewno dojdzie pod koniec lipca, przy okazji obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. W końcu polityk Platformy Obywatelskiej, po dłuższym czasie, zdecydował się przyjść na spotkanie.
Spotkanie Dudy i Trzaskowskiego, którzy rywalizowali w II turze wyborów prezydenckich, ma się rozpocząć o godz. 9.30 w Pałacu Prezydenckim.
- Trzaskowskiemu podczas spotkania ma towarzyszyć dwójka współpracowników. Nie będą obecne małżonki obu polityków -
przekazał Wojciech Kolarski. Jak dodał, spotkanie odbędzie się bez udziału mediów; po spotkaniu Kancelaria Prezydenta poinformuje o jego przebiegu.
- Spotkanie odbędzie się na zaproszenie prezydenta. Zaproszenie zostało przedstawione w dniu wyborów. Skończył się czas wyborczy, prezydent chce się spotkać z osobą, z którą rywalizował. To wyraz szacunku dla kontrkandydata i tych wszystkich, którzy na niego głosowali
- powiedział wczoraj prezydencki minister.
Trzaskowski mówił dziennikarzom, że traktuje to spotkanie "bardzo poważnie". "Mam nadzieję, że będzie szansa na bardzo szczerą rozmowę z panem prezydentem" – dodał były kandydat na prezydenta.
Wyraził też nadzieję, że będzie miał okazję porozmawiać o kwestiach merytorycznych, na przykład o... "równości wyborów". "Przede wszystkim o tym, że na pewno te wybory nie były równe i w związku z czym, trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje" – stwierdził.
Trzaskowski zaznaczył, że tematów do rozmowy z prezydentem Dudą jest mnóstwo, zastrzegł jednak, że nie chce zapowiadać teraz ich wszystkich, ponieważ kierunek rozmów również zależny od prezydenta. Wyraził jednocześnie nadzieję, że prezydent "podejmie merytoryczne wyzwanie".