Ekipa Donalda Tuska chce postawić prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. - Osobiście uważam, że ten temat jest wywołany po to, żeby przykrywać inne; po to, żeby wzmacniać polaryzację - mamy wybory samorządowe - mówiła Paulina Matysiak (Nowa Lewica). Jak wskazał Daniel Milewski (PiS) wniosek jest przykładem "partactwa prawniczego".
Premier Donald Tusk powiedział we wtorek, że wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego jest gotowy i zostanie złożony w najbliższych dniach. Złożenie takiego wniosku było jednym z elementów programu "100 konkretów na 100 dni", który został ogłoszony przez Koalicję Obywatelską przed wyborami. Obecna większość rządząca zarzuca Glapińskiemu m.in. zaangażowanie w działalność polityczną przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, a także wprowadzenie w błąd co do wyników finansowych banku centralnego za 2023 r.
Do sprawy odnieśli się na antenie Telewizji Republika goście Danuty Holeckiej.
- Osobiście pod tym wnioskiem nie będę się podpisywała, nie będę głosowała za odwołaniem, podobnie jak posłowie i posłanki partii Razem. Można mieć wiele obiekcji do pracy pana Glapińskiego, natomiast to nie są takie zarzuty, które miałyby go stawiać przed Trybunałem Stanu. A dodajmy, że to jest tematem tego wniosku i o to w tym wniosku chodzi
- mówiła Paulina Matysiak (Nowa Lewica).
Jak wskazała, "my wielokrotnie krytykowaliśmy Adama Glapińskiego, np. za podnoszenie stóp procentowych - to odbijało się dużym rykoszetem na Polakach, którzy płacili kredyty".
- Natomiast to nie są kwestie, które miałyby stawiać Adama Glapińskiego przed Trybunał Stanu. Osobiście uważam, że ten temat jest wywołany po to, żeby być może przykrywać jakieś inne tematy; po to, żeby wzmacniać polaryzację - mamy wybory samorządowe. I tak naprawdę temu to służy, na pewno nie uczciwemu rozliczeniu za swoje czyny
- zaznaczyła, podkreślając, że "prezes NBP nie zostanie koniec końców postawiony przed Trybunałem Stanu". - Taki sposób wrzucania lub chowania jakichś tematów jest dość powszechny. Chociażby to, że władza marszałka Hołowni została wykorzystana, żeby nie pokazać, co Trzecia Droga tak naprawdę sądzi o prawach kobiet, nie chcą zepsuć sobie wyników w wyborach samorządowych - dodała.
#GośćDzisiaj | @PolaMatysiak (@__Lewica): Uważam, że temat profesora Glapińskiego jest wywołany po to, żeby przykryć jakiś inny temat, czy też wywołać jeszcze większą polaryzację w społeczeństwie. Naprawdę nie uważam, że kontrola przebiegnie rzetelnie.#włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/8VdMWjr6de
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) March 21, 2024
Zdaniem Daniela Milewskiego (PiS) wniosek jest kolejnym przykładem prawniczej partyzantki.
- To kolejny przykład prawniczej partyzantki, partactwa prawniczego, dlatego, że prezes NBP jest nie tylko prezesem NBP. Jako prezes NBP jest członkiem zarządu NBP i członkiem Rady Polityki Pieniężnej. We wniosku ekipy Tuska mamy do czynienia z mieszaniem efektów pracy w tych poszczególnych rolach. Jest to przykrywka dla kompromitacji, jaką dla rządu Tuska jest niezrealizowanie w zasadzie żadnego ze stu konkretów
- dodał.
- Dla wielu jest oczywiste, że rozmontowanie niezależnego prezesa NBP ma być furtką do wprowadzenia Polski w strefę euro. Donald Tusk chce maksymalnie osłabić złoty polski. Straszenie wywiezieniem prezesa Glapińskiego na taczkach ma wywołać niepewność na rynku finansowym - powiedział poseł PiS.
#GośćDzisiaj | @DanielMilewski (@pisorgpl):Cała ekipa Donalda Tuska psuje państwo, zamach na prezesa NBP jest psuciem państwa, odwołanie niezgodnie z prawem zarządu TVP jest psuciem państwa. Tworzą zasłony dymne, żeby ukrywać swoją nieporadność. Gdzie jest to #100Konkretów? Nie… pic.twitter.com/jikEf8BtvL
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) March 21, 2024