Publikacja "Gazety Wyborczej" dotycząca prezesa Orlenu Daniela Obajtka wywołała duże poruszenie opinii publicznej. Według redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasza Sakiewicza, to nieprzypadkowe działania. - Ostatnie kilka dni Daniel Obajtek jest pod ogromnym ostrzałem - wskazuje.
"Gazeta Wyborcza" napisała dziś, że prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, w czasach, gdy był wójtem Pcimia, "chciał wykończyć firmę swojego wuja.
- Choć jako samorządowiec nie mógł tego zrobić, kierował w tylnego siedzenia konkurencyjną spółką. Potem skłamał w tej sprawie przed sądem
- podała "Wyborcza". Gazeta przekonuje, że dowodem na to są nagrania rozmów Obajtka, którymi dysponuje.
W odpowiedzi biuro prasowe Orlenu poinformowało w oświadczeniu, że artykuł pt. "Taśmy Obajtka", który ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej" oraz na portalu wyborcza.pl zawiera nieprawdziwe informacje, szereg bezpodstawnych sugestii i manipulacji, które wprowadzają w błąd opinię publiczną.
Do tej sprawy w TVP Info odniósł się redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
- Te ataki są na wielu płaszczyznach, z wielu stron i z wielu powodów. To nie jest tak, że ktoś jeden maniakalnie się umówił, że dokopie Obajtkowi czy Orlenowi. Na różnych etapach Orlen czy prezes Orlenu albo poszczególne spółki Orlenu wchodzą w zatarg. Pamiętamy, jaki opór był w Unii Europejskiej, by zatwierdzić fuzję Lotosu i Orlenu. Tak naprawdę to pokłosie tego trwa do dziś, dlatego, że UE próbuje narzucić warunki, które mają osłabić tę fuzję. Powstanie dużego koncernu paliwowego w środku Europy, który ma takie wzrosty jeszcze, jak ma, jest ogromną konkurencję zarówno dla rosyjskich, jak i niemieckich oraz wielu innych koncernów
- powiedział Sakiewicz, wskazując m.in. ratowanie Ruchu.
- Jest wiele działań, które szkodzą wielkim interesom (...) Ostatnie kilka dni Daniel Obajtek jest pod ogromnym ostrzałem
- dodał.
Tomasz Sakiewicz przyznał, że czytał stenogramy opublikowane w "Gazecie Wyborczej", lecz nie dopatrzył się znamion czynów zabronionych.
- Spróbowałem przeczytać całość tych stenogramów i szukam tych "przestępstw". Nie ma zarzutów pod kątem jego działalności w Orlenie, tylko zarzuty dotyczą czegoś tam sprzed parunastu lat. Oczywiście gdyby popełnił przestępstwo paręnaście lat temu, to byłoby fatalnie. Ale sprawdzała to prokuratura w czasach PO, która była dość skrupulatna jeśli chodzi o opozycję, my jako gazeta przeżyliśmy kilka rewizji. Jakby coś znaleźli, to myślę, że by go zgrillowano na śmierć
- stwierdził, dodając:
"To, co sugerują, nie znajduje potwierdzenia na tych taśmach. Nie ma dowodu na to, że Daniel Obajtek złamał ustawę samorządową. Tak samo nie ma na to dowodu, to, że komuś doradza, to nie jest dowód. Tak samo nie ma dowodów, że skłamał w sądzie, to są wszystko sugestie wynikające z tego, że w małym miasteczku wszyscy się doskonale znają. Jedni się kochają, inni się nienawidzą. Jeżeli taśmy są prawdziwe, to jest tylko dowód na to, że w prywatnych rozmowach ktoś powinien oszczędzać język i nie używać brzydkich słów. Ale to chyba jedyny dowód na tej taśmie, poza tym są tylko sugestie, a publikują to jako żelazne dowody"