Piątek jest kolejnym dniem protestów po wydanym w zeszłym tygodniu przez Trybunał Konstytucyjny orzeczeniu, w którym Trybunał za niekonstytucyjny uznał przepis tzw. ustawy aborcyjnej z 1993 r., dopuszczający przerwanie ciąży z powodu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Protesty przybierają wulgarną formę - królują hasła i transparenty z przekleństwami, dochodzi także do aktów wandalizmu. Niszczono m.in. elewacje kościołów czy pomniki.
Protestujący dziś w Warszawie tłum dotarł już pod dom prezesa PiS, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Idący z centrum manifestujący swoje niezadowolenie ws. aborcyjnych przepisów nadal idą pod adres Kaczyńskiego.
Przed domem Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu została ustawiona blokada policyjna, która wyłączyła około 200-metrowy odcinek obydwu jezdni. Czoło blokady policyjnej znajduje się na wysokości numeru 42. Przy blokadzie policyjnej z minuty na minutę jest coraz więcej protestujących.
Obecnie na miejscu jest około kilkuset osób. Skandują: "J...ć PiS", "Myślę, czuję, decyduję". Wśród transparentów m.in. "Dlaczego wkur... ludzi", "wolna Polska i aborcja" i "Nie będę twoją męczennicą". W trakcie demonstracji zostały odpalone petardy i race. Jak widać na nagraniu portalu Niezalezna.pl, pojawiły się też skrajnie chamskie okrzyki, jak "cała Warszawa j***e Jarosława".
Jak donosi nasz reporter, na jednej z ulic rozlana została ciecz... przypominająca krew. Tłum szybko rozpoczął fotografowanie tego miejsca. Czyżbyśmy mieli wkrótce usłyszeć o "krwawym tłumieniu protestów"?