- Znieważono pamięć o Marku Rosiaku. W miejscu, gdzie doszło do bestialskiego zamordowania działacza pierwszej „Solidarności” w Łodzi, pojawiła się jakaś upokarzająca sztuka – powiedział TVP Info radny z Solidarnej Polski Marian Koczur, który - gdy tylko zobaczył, co się dzieje - postanowił działać. Galeria Odlot tłumaczy: "oficjalnie Urząd Miasta nam zaproponował to miejsce".
Na tablicy upamiętniającej zamordowanego w Łodzi działacza Prawa i Sprawiedliwości Marka Rosiaka prowadzący w tym budynku galerię sztuki powiesili obraz.
Jak podaje portal tvp.info, radny przypadkiem zauważył zasłoniętą tablicę, którą umieszczono na ścianie budynku, gdzie dawniej mieściło się biuro Prawa i Sprawiedliwości. Teraz z pomieszczeń korzysta Galeria Odlot. Prowadzi ją Anna Brzozowska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Domu na Osiedlu.
- Spojrzałem na ścianę budynku i aż nogi mi się ugięły. Dla mnie rzecz niebywała, że tablicę zasłania się jakąś wystawą. Tym bardziej, że ta sytuacja, która jest symbolem, była jednym z pierwszych morderstw politycznych. To jest tak upokarzające, jak ta msza z durszlakiem na głowie
– stwierdził Marian Koczur.
- Są osoby, które pracują w sąsiednim budynku i nie zareagowali na to. Pracuje tam pani Zdanowska, która jest prezydentem miasta. Co więcej, 10 metrów od tego miejsca jest Straż Miejska. Prezydent i służby powinny odpowiadać za porządek w mieście i monitorować takie sytuacje. Platformie Obywatelskiej może być to na rękę
– podkreślił zaznaczając, że sprawę zgłosił już przewodniczącemu PiS-u Krzysztofowi Stasiakowi.
Prezes Towarzystwa Przyjaciół Domu na Osiedlu Anna Brzozowska powiedziała portalowi tvp.info, że ta „tablica nie dlatego została zakryta, żeby odnieść się do tego negatywnie”.
- Lepiej, aby ona nie uczestniczyła w imprezie, która nastawiona jest raczej zabawowo
– wyjaśniła.
- To nie było w tym celu, żeby to ukrywać, by było niedostępne dla ludzi. Zakryliśmy to przez szacunek do tego. Na tablicy wisiała chusta czarno-biała – bardzo ładna, którą narysował niepełnosprawny chłopiec. Nie było w tym cienia negatywnego stosunku
– stwierdziła. Dodała jednocześnie, że autorami wystawy są niepełnosprawne osoby. A "to co oni robią, to nie są jakieś obsceniczne rzeczy. Czasem są nawet humorystyczne".
- Oficjalnie Urząd Miasta nam zaproponował to miejsce. Otrzymaliśmy ją jako miejsce zastępcze
– podkreśliła.