Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

"Ta decyzja oznacza, że wszyscy poszkodowani nie żyją". Ekspert o akcji w kopalni w Karwinie

Otamowanie rejonu pożaru w kopalni w Karwinie oznacza wielomiesięczną akcję ratowniczą. Decyzja taka oznacza też, że wszyscy poszkodowani górnicy nie żyją - powiedział dzisiaj były prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa. W wyniku czwartkowej katastrofy w kopalni w Karwinie w czeskiej części Śląska Cieszyńskiego zginęło 13 górników. Dwunastu miało obywatelstwo polskie.

okd.cz/materiały prasowe

Zakład Górniczy nr 2 (dawna kopalnia „ČSM”) należy do koncernu OKD, jedynego producenta węgla kamiennego w Czechach. Dzisiaj rano przedstawiciele kopalni podali, że w zakładzie doszło do zapalenia się metanu, w konsekwencji czego na długości 800 metrów płonął jeden z chodników.

Według wcześniejszych informacji rzecznika kopalni, w miejscu zagrożenia pracowało 23 górników; dziesięć osób zostało rannych, w tym trzy osoby hospitalizowano. Władze kopalni przekazały dziś, że ze względu na duże stężenie metanu akcja ratownicza została przerwana. Inne informacje dotyczyły otamowania rejonu pożaru i zatłaczania doń azotu.

Jak powiedział były prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa, informacje przekazane przez stronę czeską nt. konieczności otamowania wyrobisk dołowych oznaczają sytuację, w której zaistniały tam pożar jest silny i zagraża rozprzestrzenieniem się w inne rejony kopalni.

- W związku z tym podjęto decyzję, aby otamować wyrobiska zagrożone – to ma spowodować ograniczenie dopływu powietrza, a tym samym tlenu do miejsca pożaru

 - wyjaśnił ekspert.

- Jest to metoda pasywna gaszenia pożaru, która sprowadza się do tego, że po otamowaniu przestrzeni, w której jest pożar, oczekujemy przynajmniej kilka miesięcy, aż będziemy mieli informację - na podstawie pomiarów i badań tzw. gazów pożarowych pobieranych z otamowanej części – że ognisko pożaru zostało ugaszone i można bezpiecznie przystąpić do otwarcia pola pożarowego

 - wskazał Litwa.

Oznacza to likwidację zabudowanych tam, które odcinały niebezpieczne wyrobiska, aby można było ponownie wejść do tego rejonu i prowadzić dalsze czynności związane z poszukiwaniem poszkodowanych oraz – już po zakończeniu akcji ratowniczej – czynności związane z pracą komisji powypadkowej.

- Jeśli ktoś podjął decyzję, której konsekwencją jest otamowanie wyrobisk, w których jest pożar, ale w których wiemy też, że są poszkodowani górnicy – to mamy pełną świadomość, że ci górnicy nie żyją

 - przyznał Litwa. „Zresztą taki był przekaz w tej sytuacji” - dodał.

Były prezes WUG zaznaczył również, że dotąd skąpe są informacje nt. charakteru zjawiska, które spowodowało katastrofę w czeskiej kopalni. Ich rozszerzenie najpewniej będzie wymagało zaczekania na efekty badań i analiz, które będą prowadzone przez komisję powypadkową.

 

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Piotr Litwa #Karwina #kopalnia #wybuch metanu #tragedia w Karwinie

redakcja