Wojewódzkiemu Szpitalowi Rehabilitacyjnemu dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju, który przyjmuje ok. 100 osób dziennie, grozi zamknięcie. Ministerstwo Zdrowia chce obciąć koszyk świadczeń gwarantowanych z zakresu rehabilitacji leczniczej. "Pójdziemy w straty już w pierwszym miesiącu i tak szacujemy - do kwartału się zamykamy" - ocenił w mediach lokalnych Jerzy Piotrowski, dyrektor szpitala. To placówka samorządu województwa śląskiego rządzonego przez KO, który w tej sprawie milczy. Szpitala bronią władze Jastrzębia-Zdroju.
Każdego dnia w Wojewódzkim Szpitalu Rehabilitacyjnym dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju leczona jest ponad setka małych pacjentów. Około 60 przebywa na oddziale stacjonarnym szpitala, a 50 korzysta z ośrodka rehabilitacji dziennej. Od przyszłego roku ma wejść w życie nowe rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia dotyczące rehabilitacji leczniczej.
"Jeśli chodzi o jednostki chorobowe, z którymi możemy przyjmować do szpitala, było tego - tak obrazowo - 33 strony. Teraz jest 5,5. To pokazuje, jakie niebywałe cięcia są proponowane"
- mówił w mediach lokalnych Jerzy Piotrowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Jastrzębiu-Zdroju.
Obecnie szpital funkcjonuje bez konieczności dopłacania do jego działalności. "Obcięcie" liczby pacjentów może oznaczać, że placówce będzie grozić likwidacja.
"Pójdziemy w straty już w pierwszym miesiącu i tak szacujemy - do kwartału się zamykamy" - dodał dyrektor lecznicy.
Placówka podlega Śląskiemu Urzędowi Marszałkowskiego, ale ten - rządzony przez KO - w sprawie tej milczy. Sprawą zajęły się władze Jastrzębia-Zdroju. Po pierwsze wystosowano apel do minister zdrowia Izabeli Leszczyny i premiera Donalda Tuska. W dwa dni zebrano prawie 1000 podpisów rodziców dzieci, by ratować placówkę.
"Sprawa jest bardzo niepokojąca, ponieważ tym rozporządzeniem ograniczy się liczbę usług świadczonych o 80 proc., co doprowadzi do jego zamknięcia. Mówię o naszym szpitalu jastrzębskim, ale to nie dotyczy tylko jego. W Jastrzębiu lekarze, fizjoterapeuci znajdą pracę, bo to są bardzo poszukiwane zawody, jest mi ich jednak najzwyczajniej żal, bo pracowali długie lata nad renomą tego szpitala. On jest znany w całym okręgu. A jest jeszcze szkoła, która również będzie zagrożona w przypadku obcięcia tego kontraktu"
- mówił w wywiadzie dla lokalnej stacji radiowej Michał Urgoł, prezydent Jastrzębia-Zdroju, który w tym roku startował w wyborach z poparciem Prawa i Sprawiedliwości i pokonał w nich Annę Hetman z KO.
Na razie udało się przesunąć w czasie wprowadzenie nowych przepisów. Pierwotnie zmiany miały wejść w życie od stycznia, po protestach przesunięto je o 6 miesięcy.
"Pół roku jeszcze ma pani minister Leszczyna na konsultacje. Czekamy na odpowiedź, oczywiście jak tylko będzie możliwość spotkania, wsiadam w samochód i nie czekając ani chwili" - na nie jadę"
- zapowiada Michał Urgoł.