Członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ jest instrumentem prowadzenia polityki zagranicznej, który może pozwolić nam zaistnieć w świecie bardziej niż do tej pory; miejsce w Radzie to pewnego rodzaju bilet do uczestnictwa w światowej polityce - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski.
Polska obejmie 1 stycznia niestałe członkostwo w Razie Bezpieczeństwa ONZ. Wzmacnia to prestiż RP na arenie międzynarodowej, ułatwia realizację celów politycznych, daje sposobność prezentowania na forum ONZ naszego stanowiska w najważniejszych kwestiach międzynarodowych.
Przestrzeganie prawa międzynarodowego czy zapobieganie konfliktom - to są właśnie nasze globalne interesy. Mamy też rozproszone po całym świecie interesy gospodarcze. Inną kwestią jest możliwość prowadzenia polityki na poziomie globalnym. Jej warunkiem jest posiadanie instrumentów, po pierwsze - rozbudowanej sieci placówek. I tu wracamy do bilansu działań poprzednich rządów w tej dziedzinie, do polityki likwidacji polskich placówek, a tym samym polskiej obecności na świecie
– powiedział szef MSZ.
Żeby być graczem, może nie na skalę globalną, jak USA, Rosja czy Chiny, ale przynajmniej w kilku regionach i żeby móc być znaczącym partnerem dla światowych mocarstw, trzeba po prostu tam fizycznie być – dodał i powiedział, że dlatego tę obecność dzisiaj odtwarzamy.
Odtwarzamy placówki w Afryce, w Azji, w Ameryce Południowej, także konsulaty i Instytuty Polskie, które też spełniają istotną funkcję. Chcemy wrócić też do udziału w misjach pokojowych ONZ. Udziałem w tych operacjach jest zainteresowanych wiele państw, bo to nie tylko kwestia prestiżu, ale też właśnie bilet do polityki międzynarodowej
– mówił.
Ministra Waszczykowskiego zapytano o „zamrożone" konflikty we wschodnim sąsiedztwie UE: we wschodniej Ukrainie, na okupowanych terytoriach Gruzji, w mołdawskim Naddniestrzu oraz Górskim Karabachu. Ocenił, że dla każdego z tych przypadków stworzono odrębne mechanizmy pokojowe.
Co więcej, ponieważ we wszystkich tych konfliktach swoje interesy ma Rosja, najprawdopodobniej nie wejdą na poziom RB. W ostatnich latach niestałym członkiem Rady była przecież Ukraina, a mimo to, ze względu na rosyjskie weto, Rada nie była w stanie podjąć żadnych działań. Nie jesteśmy naiwni, mamy świadomość, że Rosja, tam, gdzie prace Rady Bezpieczeństwa będą zagrażały jej interesom, będzie je po prostu blokować. Z drugiej strony historia zna przypadki skutecznej presji wywieranej na jednego z członków Rady. Dlatego nie zamierzamy rezygnować ze starań o to, by była ona wywierana
– powiedział.
Witold Waszczykowski odniósł się do tematu Donbasu i możliwości przejęcia przez ONZ odpowiedzialności za proces pokojowy. Zaznaczył, że jesteśmy przygotowani i prowadzimy w tej sprawie konsultacje zarówno z Ukrainą, jak i Stanami Zjednoczonymi, a także z innymi państwami. Podał, że ostatnio kwestia ta była przedmiotem rozmów podczas konsultacji międzyrządowych z Wielką Brytanią.
Mamy świadomość, do czego zmierzają Rosjanie, inicjując tę propozycję. Tak naprawdę są trzy alternatywne pomysły na to, jaką rolę miałoby odegrać ONZ we wschodniej Ukrainie. Pierwszy to ustanowienie operacji pokojowej, która rozdzielałaby Donbas od Ukrainy - taka koncepcja najprawdopodobniej nie będzie zaakceptowana przez Kijów, bo ona spowodowałaby trwałe odcięcie wschodnich regionów od Ukrainy.
Drugi projekt polegałby na ustanowieniu misji pokojowej na granicy rosyjsko-ukraińskiej, ale na takie rozwiązanie nie zgodzi się najprawdopodobniej Moskwa, ponieważ taka operacja odcinałaby Donbas od rosyjskich dostaw i wsparcia dla rebeliantów. Pozostaje więc koncepcja trzecia, a więc stworzenie operacji hybrydowej, mieszanej ONZ-OBWE.
Na terenie Donbasu funkcjonuje dziś operacja OBWE i Rosjanie lansują pomysł, aby została ona połączona z misją ONZ, która następnie pokrywałaby swoim monitoringiem cały Donbas. Taki scenariusz wydaje się jednak z kolei trudny do zrealizowania ze względu na skalę - wymagałoby to wielotysięcznej operacji. Dodatkowo Rosjanie stawiają warunek, że w skład misji nie mogliby wchodzić żołnierze państw NATO, musiałyby to być wojska neutralne. Niewiele jest państw, które zdecydowałyby się na uczestnictwo w takiej operacji, a największym problemem jest to, że taka operacja groziłaby zalegitymizowaniem rebelianckich władz w Donbasie, bo musiałaby zawrzeć jakieś porozumienie z separatystami. To mogłoby podnieść ich status polityczny, co zarówno dla Ukrainy, jak i innych państw, które, tak jak Polska, nie uznają tej rebelii, byłoby problemem
– mówił.
Ministra zapytano o poprawę relacji polsko-rosyjskich. Czy członkostwo w Radzie sprzyja zawiązaniu dialogu?
W czerwcu szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow pogratulował Polsce wyboru do Rady Bezpieczeństwa i zaproponował nam konsultacje na szczeblu wiceministrów. Przyjęliśmy to zaproszenie z zadowoleniem. Ówczesna wiceszefowa MSZ Joanna Wronecka (obecnie ambasador RP przy ONZ w Nowym Jorku ) udała się do Moskwy i takie konsultacje poświęcone problematyce ONZ-owskiej, odbyła. Z tego, co przekazała mi później, przebiegły one w dobrej atmosferze. Mamy oczywiście rozbieżności na temat niektórych kryzysów międzynarodowych, np. na Ukrainie czy w Syrii - tutaj się różnimy. Ale jest wiele innych kwestii - jak nieproliferacja broni jądrowej czy kwestia Korei Płn., gdzie zdania są zbieżne.
Mieliśmy nadzieję, że w następnych miesiącach dojdzie do spotkania na wyższym szczeblu, przynajmniej ministrów spraw zagranicznych. Okazją do jego zorganizowania mogła być choćby wrześniowa sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, jednak strona rosyjska nie podjęła żadnych kroków, aby do takiego spotkania doszło
– powiedział szef MSZ.