10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Symulował podcięcie gardła abp. Jędraszewskiemu. Prokuratura postawiła szereg zarzutów

Prokurator przedstawił dzisiaj zarzuty Markowi M., który podczas gali finałowej Mr Gay Poland w jednym z poznańskich klubów symulował podcięcie gardła arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu. Po ośmiu miesiącach, mężczyzna usłyszał zarzuty publicznego nawoływania do zabójstwa duchownego i nienawiści na tle różnic wyznaniowych, a także znieważenia wyznawców Kościoła katolickiego. Marek M. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com/CC0/Kevin_Snyman

Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zajścia z sierpnia 2019 roku. Podczas imprezy środowisk LGBT, odbywającej się w jednym z poznańskich klubów, jeden z jej uczestników na scenie zaprezentował się z dmuchaną lalką, która miała przyklejony do twarzy wizerunek abp. Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego. "Artysta" miał w swoim show imitować podrzynanie gardła lalce z wizerunkiem arcybiskupa.

Jak zaznaczono w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, do którego dotarł portal Niezalezna.pl, prokurator przedstawił dziś szereg zarzutów Markowi M. - określającemu siebie jako „Mariolkaa Rebell”.

"Mężczyzna usłyszał zarzuty publicznego nawoływania do zabójstwa duchownego i nienawiści na tle różnic wyznaniowych, a także znieważenia wyznawców Kościoła katolickiego"

- czytamy.

Na podstawie materiału dowodowego, przedstawiono zarzuty popełnienia przestępstwa: publicznego nawoływania do zbrodni (art. 255 par. 2 kodeksu karnego), nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych (art. 256 par. 1) i znieważania z powodu przynależności wyznaniowej (art. 257 par. 1).

"Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów"

Obrońca Marka M. zaznaczyła, że jej klient nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Jak dodała, złożył wyjaśnienia i "kategorycznie zaprzecza", aby podczas występu miało miejsce obrażanie uczuć religijnych, czy podrzynanie gardła.

- Nie było w tym występie nigdy takiego czynu, jak podrzynanie gardła, nie było też żadnych tańców z tą lalką

- podkreśliła adw. Ewelina Zawiślak.

- Mój klient uważa, że abp Jędraszewski jest osoba publiczną i można krytykować go za jego poglądy polityczne. W żaden sposób nie uderza w niego, jako w hierarchę kościoła - dodała Zawiślak.

Obrońca Marka M. podkreśliła również, że występ był gestem symbolicznym będącym odpowiedzią na słowa o "tęczowej zarazie", które - jak przypomniała - Jędraszewski wypowiedział na jednej z mszy.

- Nie było w żaden sposób nawoływania do nienawiści, ponieważ ta impreza była imprezą biletowaną i zamknięta. Nie mógł wejść na nią każdy, nie była ona udostępniona szerokiej publiczności

- zaznacza adwokat.

Dodała, że jej klient jest artystą, który zawodowo zajmuje się występami. Zawiślak przyznała, że podczas występu puszczana była piosenka "Lola, Lola", ale nie było tam słów o zabijaniu, które zostały zastąpione innymi.


W sprawie niedługo po zajściu reagował polski episkopat. „Podżeganie do nienawiści i aktów przemocy wobec jakiegokolwiek człowieka, niezależnie od jego pozycji w społeczeństwie, nie mieści się w kanonach europejskiej cywilizacji. W każdym wrażliwym człowieku budzi jedynie niesmak i oburzenie” - pisał wówczas rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Paweł Rytel-Andrianik.

 



Źródło: niezalezna.pl

#abp Marek Jędraszewski #Mariolkaa Rebell

Aleksander Mimier