Projekt nowelizacji ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, przygotowany przez sejmową komisję sprawiedliwości i praw człowieka, był we wtorek omawiany w pierwszym czytaniu. Z powodu licznych uwag do Ministerstwa Sprawiedliwości dalsze jego procedowanie w tym trybie ma być kontynuowane podczas kolejnego posiedzenia Sejmu.
Studenci wejdą do sądów?
Zgodnie z omawianym projektem na stanowisku młodszego asystenta sędziego będzie mogła być zatrudniona osoba, która ukończyła trzeci rok jednolitych studiów magisterskich na kierunku prawo, ma co najmniej 20 lat, zachowuje status studenta i jest nieskazitelnego charakteru. Przewidziane stawki wynagrodzenia zasadniczego wyniosą brutto: dla młodszego asystenta sędziego – 5500–6500 zł, asystenta sędziego – 6500–8000 zł, a starszego asystenta sędziego – 8000–9000 zł.
Szef komisji Paweł Śliz (Polska 2050), który przedstawił tę propozycję, przekonywał, że konieczne jest wzmocnienie kadr sądowych. Wskazał na trudności w utrzymaniu stabilnej obsady; jak mówił, „rotacja w pracy, jeśli chodzi o asystentów, sędziów jest olbrzymia”. Jego zdaniem młodzi prawnicy często rezygnują z pracy w sądach ze względów finansowych. Poseł przekonywał też, że skoro studenci prawa podejmują pracę w kancelariach prawnych, to należy umożliwić im podejmowanie pracy w sądach w charakterze asystenta.
Projekt poparło Ministerstwo Sprawiedliwości, którego wiceszef Dariusz Mazur ocenił, że jest to „rozwiązanie pożyteczne i takie, które pomoże w pracy sądom”. Zaznaczył, że zatrudnianie studentów na stanowisko młodszego asystenta nie będzie automatyczne – kandydaci będą musieli zdać egzamin i spełniać określone wymagania merytoryczne. Dodał też, że resort traktuje tę propozycję jako jedno z wielu działań na rzecz zwiększenia atrakcyjności zawodu asystenta sędziego.
Dyrektorka Departamentu Kadr i Organizacji Sądów Powszechnych i Wojskowych w Ministerstwie Sprawiedliwości Marta Kożuchowska-Warywoda zapewniła, że planowane zmiany nie obniżą poziomu pracy w sądach, m.in. dlatego, że kandydaci na asystentów muszą zdać egzamin przeprowadzany przez sędziów. Podkreśliła też, że konkursy będą miały charakter selektywny i przechodzić je będą wyłącznie najlepsi kandydaci.
- Potrzebujemy większej liczby pracowników w sądach i staramy się zdywersyfikować grupę osób, które mogą tą pracę wykonywać. Jeśli będą to studenci piątego roku, bo przyznam, że to jest ta grupa, w którą najbardziej celujemy, to są to osoby, które już skończyły zarówno edukację z procedury karnej i cywilnej - podkreśliła.
Projekt budzi kontrowersje
Krytyczne uwagi do projektu zgłosili natomiast posłowie PiS. Poseł Paweł Jabłoński, mimo że zgodził się z diagnozą problemu niedoborów kadrowych w sądach, to wyraził wątpliwości co do skuteczności proponowanych rozwiązań. - Problem zasadniczy to są pieniądze. Problem zasadniczy to jest wysokość wynagrodzeń - mówił, wskazując, że zawód asystenta sędziego nie jest popularny. Według niego ustawa w tej sprawie nic realnie w funkcjonowaniu sądów nie zmieni, jeśli nie zostaną zapewnione konkretne środki budżetowe.
Poseł PiS Michał Wójcik, który zapowiedział, że nie zagłosuje za projektem, podkreślił, że choć nie jest on polityczny, to jego skutki mogą być szkodliwe. Ocenił, że propozycja jest „bardzo niebezpiecznym eksperymentem (...) na żywym organizmie”, który zagraża jakości orzecznictwa. Wskazał, że przeciwko projektowi wypowiadają się nie tylko sądowe związki zawodowe, ale również Sąd Najwyższy i Krajowa Rada Sądownictwa.
Zastrzeżenia do projektu przedstawiła także posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. Jej zdaniem, skoro w uzasadnieniu przywołuje się to, że trzyletnie studia prawnicze w innych krajach wystarczają do podjęcia pracy w zawodzie prawnika, to należy tak zmienić przepisy, by i w Polsce wystarczył do tego tytuł licencjata prawa. Według niej studenci prawa - szczególnie studiów dziennych – nie podejmą masowo pracy w sądach, ponieważ obowiązki w sądzie będą kolidować z zajęciami, które nie mogą zaczynać się codziennie po godz. 16. Jej zdaniem do pracy zgłoszą się głównie studenci zaoczni, co może prowadzić do obniżenia jakości kadr.
Propozycję skrytykowali też sądowi związkowcy z Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Ad Rem”. Ich zdaniem nowelizacja w tym kształcie zamiast poprawić sytuację w sądach, pogłębi istniejący kryzys kadrowy, m.in. dlatego że zatrudnianie studentów jako młodszych asystentów doprowadzi do obniżenia jakości pracy. Również oni wskazali, że studenci prawa nie będą w stanie efektywnie łączyć nauki z wymagającą i obciążającą psychicznie pracą w sądzie. Podkreślili również, że kluczowym problemem nie jest dostępność etatów, lecz brak atrakcyjności zawodu asystenta, spowodowany niskimi płacami, brakiem ścieżki awansu i rosnącym obciążeniem.