Teraz jest tak, że Prawo i Sprawiedliwość musi podjąć poważną decyzje - czy postara się wygasić ten konflikt poprzez wycofywanie się, czy jednak trwać na stanowisku, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego trzeba realizować - mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl dr Bartosz Rydliński, politolog Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Czy te protesty przeciwników wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji, wpłyną polityczne dla poszczególnych partii? Kto na tym najbardziej zyska?
Ta sytuacja będzie w jakimś sensie premiować tych, którzy byli w sprawie praw kobiet najbardziej konsekwentni, czyli Lewicę. Zwróćmy uwagę na to, o czym ostatnio Leszek Miller pisał na Twitterze. W 93 roku Lewica nie była częścią kompromisu aborcyjnego. Ten kompromis, który trwa przez 27 lat, był wypracowany przez partie postsolidarnościowe i w jakimś sensie przez Kościół katolicki. Lewica dwukrotnie doprowadziła do liberalizacji prawa do przerywania ciąży - w 94. i 97. roku. Na tym tle można powiedzieć, że kolejne pokolenie polityków i polityczek Lewicy może spotkać się z pewnym uznaniem, szczególnie jeśli chodzi o najmłodszych uczestników tych protestów.
Czy te protesty mocno zaszkodzą Prawu i Sprawiedliwości. Co PiS powinien zrobić w tej sprawie?
Prawo i Sprawiedliwość powinno spojrzeć we własne sondaże i z nich jasno wynika, że nawet w ich elektoracie, większość chce zachowania tego kompromisu. Teraz jest tak, że Prawo i Sprawiedliwość musi podjąć poważną decyzje - czy postara się wygasić ten konflikt poprzez wycofywanie się, czy jednak trwać na stanowisku, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego trzeba realizować. Straty mogą być największe w takim elektoracie miękkim, niezdecydowanym wahającym się. Tym bardziej że jeżeli chodzi o prawo do przerywania ciąży, to nie jest tak, że wszyscy wyborcy Prawa i Sprawiedliwości mają jasno sprecyzowane konserwatywne poglądy. Tutaj te straty polityczne w przyszłości mogą być olbrzymie.
Co w takim razie z Platformą Obywatelskiej? Czy dla osób "pro choice" partia nie jest brana na poważnie w takich protestach i uznawana jest za ugrupowanie, które się po prostu dokleja do wszystkiego, co jest przeciwko rządowi?
Oczywiście Platforma zaczyna zdanie i kończy na tym, że coś jest winą Prawa i Sprawiedliwości, natomiast PO w sprawach światopoglądowych nie jest jednolitą. Przez wiele ostatnich lat widzieliśmy, że część ich klubu głosowała nawet ręka w rękę z posłami Prawa i Sprawiedliwości. Tak było chociażby w przypadku odrzucenia projektu "Ratujmy kobiety" w poprzedniej kadencji Sejmu. W związku z tym widzimy brak pewnej konsekwencji aksjologicznej. To raczej będzie pamiętane Platformie w przyszłości. Warto zaznaczyć, że oprócz Rafała Trzaskowskiego, ja nie widzę żadnych poważnych polityków tej formacji na tych protestach, a widzę natomiast wszystkich przedstawicieli Lewicy.