Po tym, jak wyszło na jaw, że z sali ślubów w Urzędzie Stanu Cywilnego na warszawskiej Białołęce zdjęto krzyż, wśród mieszkańców i samorządowców rozgorzał spór co do zasadności tej decyzji. Jedni mówią o dechrystianizacji stolicy, drudzy o konieczności zachowania „awyznaniowości” państwa. Czy takich działań będzie więcej?
W ubiegłym tygodniu do opinii publicznej dotarła informacja o tym, że ze ściany w Urzędzie Stanu Cywilnego na warszawskiej Białołęce zdjęto krzyż, który wisiał tam od 20 lat. Czynu tego dokonano po interpelacji złożonej przez warszawską radną z klubu Koalicji Obywatelskiej Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Wiktor Klimiuk, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości, w związku z zaistniałą sytuacją postanowił zgłosić projekt stanowiska rady dzielnicy dotyczący wezwania do natychmiastowego przywrócenia krzyża w miejsce, z którego został zdjęty.
"Jesteśmy niestety świadkami próby dechrystianizacji Warszawy. Władze, które nie są w stanie zaprezentować żadnych sukcesów, próbują wywołać wojnę kulturową”
– napisał radny w mediach społecznościowych.
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź opozycji. Wiceprzewodniczący Rady Warszawy Sławomir Potapowicz napisał: „Nie ma nic szczególnego, nic nadzwyczajnego w tym, że krzyż zniknął z USC”. Zaznaczył przy tym, czym dla chrześcijan jest symbol krzyża, i dodał:
"Dla państwa świeckiego żaden znak, symbol religijny nie powinien mieć znaczenia. Państwo neutralne światopoglądowo nie może w żaden sposób wyróżniać jakiejkolwiek religii. Wobec każdego wierzenia musi pozostać neutralne. Musi pozostać awyznaniowe, zachowując niezależność organizacyjną i funkcjonalną organów i instytucji państwowych od kościelnych”
– podkreślił radny.
My pytamy, jakie jest podłoże takich postulatów i czy powinniśmy się spodziewać, że będzie ich więcej. Socjolog Piotr Czerwiński uważa, że podobne działania będą się pojawiały coraz częściej, a zmiany, o których mowa, mają charakter polityczny.
– W XXI w. pojawiła się nowa lewica, która w odróżnieniu od tej z lat 90. skupiła się na postulatach ideologicznych związanych właśnie ze świeckością państwa, laickością. Nowe pokolenie lewicy często utożsamia nowoczesność państwa z laickością, co uważam za błąd, bo są państwa bardzo nowoczesne, np. USA czy Wielka Brytania, które wcale laickie nie są
– podkreśla Piotr Czerwiński. Jednocześnie zauważa, że wyborcy powinni być bardzo uważni w tym, na kogo głosują, bo często okazuje się, że głosują na twory koalicyjne, w których ostatecznie rządy przejmują skrajne mniejszościowe frakcje.