Takie wypowiedzi świadczą o tym, jak potężna jest rosyjska propaganda. Jak silną wojnę informacyjną prowadzono przeciwko Polsce. I jaka jest ogromna potrzeba oddziaływania na zewnątrz z informacjami i niezapominania, dbania o takie sprawy - powiedział redaktor naczelny tygodnika „Gazeta Polska” i dziennika „Gazeta Polska Codziennie” Tomasz Sakiewicz. Redaktor skomentował słowa dyrektor wykonawczy Mercedesa w Formule 1 Toto Wolff w wywiadzie dla włoskiego „La Gazetta dello Sport” w których ten obraził pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej.
Wolff porównał komunikację z kierowcami - Lewisem Hamiltonem i Valtterim Bottasem - do katastrofy smoleńskiej. Nie dość, że katastrofę nazwał „incydentem”, to jeszcze obraził gen. Andrzeja Błasika. Powielił bowiem kłamstwo serwowane przez lata opinii publicznej przez Jerzego Millera i Tatianę Anodinę.
„Stworzyliśmy bardzo zdyscyplinowany protokół radiowy. Jesteśmy jak dwójka pilotów w trakcie nagłego wypadku. Czy pamiętacie incydent z udziałem polskiego prezydenta podczas lądowania we mgle w Rosji? Tam szef polskiego lotnictwa interweniował i wpływał na decyzje pilotów”
- mówi Toto Wolff w wywiadzie dla „La Gazetta dello Sport”.
Austriak kierujący niemieckim zespołem Mercedesa w Formule 1 ma polskie korzenie. Jego matka pochodzi spod Częstochowy. Wolff rozumie nasz język, więc może wiedzieć, jak wielką tragedią była śmierć pary prezydenckiej i 94 osób na pokładzie Tu-154M, jednak odważył się porównać komunikację z kierowcami samochodów rajdowych do katastrofy smoleńskiej.
Austriakowi polskiego pochodzenia warto przypomnieć, że eksperci identyfikujący głosy na nagraniach z kabiny pilotów ponad wszelką wątpliwość stwierdzili, że nie było tam gen. Andrzeja Błasika.
- Takie wypowiedzi świadczą o tym, jak potężna jest rosyjska propaganda – komentuje słowa Wolffa redaktor naczelny tygodnika „Gazeta Polska” i dziennika „Gazeta Polska Codziennie” Tomasz Sakiewicz.
- Jak silną wojnę informacyjną prowadzono przeciwko Polsce. I jaka jest ogromna potrzeba oddziaływania na zewnątrz z informacjami i niezapominania, dbania o takie sprawy. Bo to nie jest tylko kwestia sprawiedliwości dla zmarłych i dla rodzin. To jest kwestia wizerunku Polski. I wypowiedź tego niedouczonego nieszczęśnika, który nawet nie zdawał sobie sprawy, że rani uczucia Polaków w ten sposób, świadczy o tym, jak wiele działań powinniśmy podjąć, żeby budować wizerunek Polski również w sprawie Smoleńska. Że tej sprawy niewolno zapominać również dlatego, że zaniedbanie tej sprawy będzie uderzało bardzo mocno w wizerunek Polski
- podkreśla publicysta.