Nowym specjalistą, który będzie badał katastrofę smoleńską jest Frank Taylor - wykładowca Cranfield University.
Brytyjczyk zwrócił uwagę, że raport z katastrofy powinien wychodzić od faktów, omawiać przyczyny i zawierać liczne zalecenia i wnioski.Pominięto zapis mikrofonu przestrzennego i zrezygnowano z oczyszczenia nagrań co ma wpływ na wszystkie konkluzje zapisu dźwiękowego. Tak przygotowany dotychczasowy raport wymaga przeprowadzenia całego postępowania od nowa - wyjaśniał naukowiec.
Taylor wskazywał, że z analizy zdjęć satelitarnych wynikało, iż elementy wraku były przesuwane. Dodatkowo – sprecyzował – szczątki wraku odnajdywane były jeszcze sześć miesięcy po katastrofie.W tym aspekcie zrobiono jednak niewiele. Niewiele zrobiono, aby określić, w jaki sposób ludzie zginęli, co się wydarzyło wewnątrz kabiny. Był to jeden z obszarów niepokoju. Samo w sobie już to wystarczyło, by przyjrzeć się sprawie katastrofy smoleńskiej ponownie - mówił Frank Taylor.
Studiowałem matematykę i zorientowałem się, ze nie jestem matematykiem tylko inżynierem. Miałem to szczęście, że po studiach poszedłem na staż do firmy lotniczej, co obejmowało wiele elementów związanych z odwiedzaniem zakładów lotniczych oraz badanie lotów. Zaproponowano mi potem stanowisko stałe, gdzie zajmowałem się głównie systemami paliwowymi dla potrzeb lotnictwa, które obejmowały również rozmowy z departamentem budowania projektowania, więc poznałem całość związaną z projektowaniem samolotów. Mam szeroko zakrojone doświadczenia inżynieryjne. Od 1962 roku zajmowałem się już badaniami związanymi z katastrofami lotniczymi. W tej branży spędziłem 10 lat, a później rozpocząłem pracę jako wykładowca zajmujący się systemami lotniczymi i bezpieczeństwem. Po kilku latach zajmowałem się również badaniami lotniczymi w dziedzinie katastrof lotniczych - mówił Frank Taylor.