- Wygląda na to, że służby trochę te kilka czy kilkanaście pierwszych godzin przespały. Bo gdyby patrol policji rzeczywiście pojawił się na miejscu… - powiedział rzecznik prezydenta dr Rafał Leśkiewicz. - Bez wątpienia działania operacyjne służb specjalnych powinny prowadzić do tego, żeby starać się przynajmniej zapobiec takim zdarzeniom, identyfikować potencjalne zagrożenia i zapobiegać im w sposób faktyczny, zdecydowany - dodał.
Przekazał, że prezydent Karol Nawrocki informację o zdarzeniu otrzymał o godz. 10 rano. Do Biura Bezpieczeństwa Narodowego trafiła "standardowa informacja, że do czegoś doszło, że coś się wydarzyło". - Później dopiero oczywiście, kiedy służby specjalne zaczęły działać, prezydent otrzymał bardziej precyzyjną informację - dodał rzecznik w rozmowie z SE. Oznacza to, że otrzymał je w niedzielę wieczorem, a dokładny raport służb w poniedziałek rano.
Dopytywany stwierdził, że zdaniem prezydenta służby powinny były zadziałać szybciej.
Co z odpowiedzialnymi?
Gość portalu był pytany także o ujęcie sprawców aktów sabotażu.
- Mamy takie wrażenie, że początkowo zignorowano trochę potencjalne zagrożenie. Nie zareagowano odpowiednio szybko, co doprowadziło w efekcie do tego, że tych dwóch Ukraińców, których udało się zidentyfikować z imienia i nazwiska, wyjechało z Polski. To niepokojące - przyznał.
- Nie sądzę, by udało się tych Ukraińców zatrzymać. Oni wyjechali przez Białoruś, prawdopodobnie są już w Rosji albo na Białorusi. Nie ma żadnych szans, by tych dwóch panów zatrzymać, tak jak nie ma szans na to, żeby zatrzymać i sprowadzić do Polski zabójcy naszego żołnierza pana Sitka - podsumował Leśkiewicz.