Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Skradziona tożsamość prezydenta Otwocka. Zaciągnięto kredyt na 40 tys. zł. "Narażam się wielu ludziom"

Oszuści posługując się moimi danymi osobowymi wzięli na mnie łącznie prawie 40 tys. pożyczki - powiedział dziś prezydent Otwocka (woj. mazowieckie) Jarosław Margielski. Zasugerował też, że pieniądze nie musiały być jedynym motywem wyłudzenia. - Podejmując decyzje dotyczące np. inwestycji w mieście narażam się wielu ludziom, mam wrogów - ocenił.

am

- W grudniu ubiegłego roku otrzymałem wezwanie do zapłaty tytułem spłaty kredytu krótkoterminowego. A ja takiego kredytu nie zaciągnąłem - podkreślił prezydent Otwocka Jarosław Margielski.

Reklama

Na jednym wezwaniu się jednak nie skończyło. Okazało się, że ktoś, a może kilka osób, posługując się danymi osobowymi Margielskiego, zaciągnął jeszcze trzy pożyczki. Łączna kwota zobowiązań z tego tytułu opiewa na niemal 40 tys. zł.

Prezydent złożył zawiadomienie na policji. - Trwa postępowanie w tej sprawie. Prowadzi je otwocka prokuratura - poinformował. O szczegółach nie chciał mówić z uwagi na dobro śledztwa.

Ujawnił jedynie, że pożyczki zostały zaciągnięte w dwóch parabankach i dwóch bankach poza województwem mazowieckim.

- Choć tych pieniędzy nie pożyczałem, musiałem umieścić informacje o zaciągniętych kredytach w oświadczeniu majątkowym

- podkreślił. Wyjaśnił, że na razie nie musi spłacać wyłudzonych należności. Spłaty zostały zawieszone na czas prowadzonego postępowania. Ostatecznie o spłacie zdecyduje sąd.

Prezydent Otwocka nie potrafił jednoznacznie wskazać, w jaki sposób oszust lub oszuści mogli wejść w posiadanie jego danych osobowych. Zapewnił, że nie doszło do kradzieży dowodu osobistego, ani też nigdzie go nie zostawiał.

Margielski wyraził podejrzenie, że jego personalia mogły się dostać w ręce przestępców w wyniku kradzieży laptopa z danymi doktorantów z warszawskiej SGGW, do której doszło półtora roku temu.

Zwrócił uwagę, że do wyłudzenia kredytów nie doszło w przypadkach innych osób, których dane znajdowały  się w skradzionym laptopie. Dlatego -w jego ocenie- mogło chodzić nie tylko o pieniądze.

- Podejmując decyzje dotyczące np. inwestycji w mieście narażam się wielu ludziom, mam wrogów

- powiedział. Wskazał, że mogło też chodzić o "utrudnienie wykonywania funkcji publicznej".

Prezydent przestrzegł mieszkańców, aby strzegli swoich danych osobowych, "skrupulatnie pilnowali swoich dowodów osobistych", nie pozostawiali ich nigdzie.

- Wystarczy chwila nieuwagi i ktoś może zrobić zdjęcie dowodu, a następnie dane wykorzystać -jak w moim przypadku- do wyłudzenia kredytu

- podkreślił.

am

Reklama