Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Sikorski na sądowych deskach. Nie pomogły zeznania Anne Applebaum i absolwenta sowieckiej MGIMO

To będzie trudna do przełknięcia porażka sądowa Radosława Sikorskiego. Przegrał z kretesem w procesie, w którym żądał od b. premiera Jarosława Kaczyńskiego przeprosin i zasądzenia grubej kasy.

Radosław Sikorski
Radosław Sikorski
Maciej Łuczniewski/Gazeta Polska

Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił w całości pozew Radosława Sikorskiego oburzonego dwoma wywiadami, których Jarosław Kaczyński udzielił w 2016 r. PAP i Onet.pl - informowaliśmy dziś na niezalezna.pl.

Pozew o ochronę dóbr osobistych powoda nie zasługiwał na uwzględnienie – uznał sąd.  

Postępowanie wykazało, że powód nie jest uprawniony do ochrony swoich dóbr osobistych w realiach tej sprawy

– brzmiało uzasadnienie.

Jarosław Kaczyński odnosił się w wywiadzie do cofnięcia noty dyplomatycznej  w sprawie uznania miejsca katastrofy smoleńskiej za obszar eksterytorialny. Sikorski twierdzi, że nie cofnął noty dyplomatycznej i w ogóle nie była ona formułowana przez polskie MSZ. W pozwie były szef resortu spraw zagranicznych uznał, że słowa prezesa PiS naruszają jego dobre imię, cześć i godność.

Jak się okazało do wykazania tego nie pomogły złożone w interesie Sikorskiego zeznania m.in. jego żony Anne Applebaum jak i b. podwładnego ministra Jarosława Bratkiewicza, znanego też jako absolwenta sowieckiej kuźni kadr MGIMO.

Wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego nie stanowiły w ogóle naruszenia dóbr osobistych powoda

– mówiła sędzia Anna Ogińska-Łągiewka. Wypowiedzi b. premiera zdaniem sądu, zawierały neutralne informacje dotyczące pełnienia funkcji ministra spraw zagranicznych przez powoda.

Sporne wypowiedzi u przeciętnego, rozsądnego odbiorcy, nie mogły wzbudzać przeświadczenia o przekraczaniu przepisów prawnych czy łamaniu norm moralnych przez Jarosława Kaczyńskiego

– uznał sąd.  Sędzia zaznaczyła w uzasadnieniu, że dwa wywiady udzielone przez prezesa PiS zawierały negatywną opinię na temat polskich władz po katastrofie smoleńskiej.

Pozwany dodał też ocenę prawną tych działań, do których  jako kierujący partią z dużym poparciem społecznym miał politycznie, społecznie ale i prywatnie (jako brat zmarłego prezydenta) uzasadnione prawo

– stwierdził sąd. Jak zaznaczył, samo to  było już  wystarczającym powodem do oddalenia pozwu w całości. Sąd wskazał jednak, że również, gdyby hipotetycznie uznać, że sporne wypowiedzi naruszają jednak dobra osobiste powoda, to i tak pozew należałoby odrzucić, ze względu na okoliczności tej sprawy.

Powód i pozwany mają odmienne poglądy polityczne i szeroko komentują wydarzenia polityczne.
Powód znany jest z charakteru swoich wypowiedzi o czym zeznawał w tej sprawie

– podkreślił sąd.

Odnosiło się to do rozprawy, w której Radosław Sikorski przyznawał, że sam posługuje się brutalnym językiem. Powtarzał swoje obraźliwe stwierdzenia wobec Jarosława Kaczyńskiego, którego wcześniej nazywał „wrednym dziadygą i dyktatorkiem”, b.premier Beatę Szydło, którą określił jako „wrednego babsztyla” czy  b. ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, którego obraźliwie tytułował „świrem”.

Wypowiadając się wówczas Sikorski podkreślał, że nie tylko nie uznaje tego za przekroczenie norm, co może rozszerzyć te swoje wypowiedzi.

Reakcja sądu na między innymi te zeznania dla byłego szefa dyplomacji okazała się druzgocąca.

Pozwany Jarosław Kaczyński działał w uzasadnionym interesie społecznym a jego wypowiedzi mieściły się w ramach dozwolonej prawem krytyki, której zakres jest znacznie szerszy w przypadku osób publicznych niż osób prywatnych

– zakończyła uzasadnienie sędzia Ogińska-Łągiewka.

W procesie Sikorski domagał się przeprosin od Jarosława Kaczyńskiego i zasądzenia od niego 30 tys. zł na rzecz jednej z fundacji. Tymczasem to on ma zapłacić pozwanemu przez siebie prezesowi PiS ponad 4 tys. zł kosztów procesowych.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Radosław Sikorski #proces #przegrana #Jarosław Kaczyński #PiS #Katastrofa smoleńska

Maciej Marosz