Transparenty "hańba", plakaty "Achtung Russia", polskie i ukraińskie flagi przed ambasadą Niemiec w Warszawie. O 18.00 rozpoczęła się tam demonstracja środowisk patriotycznych i demokratycznych, której uczestnicy domagają się zdecydowanej reakcji RFN na to, co Rosja robi na Ukrainie.
O 18.00 pod ambasadą Republiki Federalnej Niemiec na warszawskim Ujazdowie rozpoczęła się demonstracja organizowana przez Strefę Wolnego Słowa oraz Kluby "Gazety Polskiej".
- Dziś gromadzimy się pod miejscem symbolizującym Republikę Federalną Niemiec. Powtarzamy hasło "do not support Russia" - "nie wspierajcie Rosji". Ucieczka od odpowiedzialności jest najgorszym, co może nas spotkać
- powiedziała Beata Dróżdż, otwierając manifestację.
Organizatorzy domagają się zaprzestania wsparcia ekonomicznego Rosji przez Niemcy w jakiejkolwiek formie i zdecydowanej reakcji rządu w Berlinie na działania Moskwy.
- To dzięki blokowaniu przez Niemców realnych sankcji giną kobiety i dzieci na Ukrainie. To polityka Niemiec doprowadziła do uzbrojenia armii Putina i pozwoliła mu wierzyć, że atak na Ukrainę będzie bezkarny
- mówił kilka dni temu redaktor naczelny "Gazety Polskiej", Tomasz Sakiewicz.
Sakiewicz zaapelował o uczestnictwo w demonstracji do wszystkich środowisk patriotycznych i demokratycznych, tak z Polski, jak i z Ukrainy.
W manifestacji udział bierze m.in. aktywna grupa działaczy "Solidarności", wyposażona w bębny, werble, wuwuzele.
Pod ambasadą obecna jest liczna grupa osób z transparentami "hańba", "Rosja zabija cywilów, kobiety i dzieci", "500 hełmów to chyba jakiś żart", flagami polskimi i ukraińskimi czy plakatami z grafiką Wojciecha Korkucia - "Achtung Russia".
- Chcemy, żeby świat się dowiedział jak my – Polacy - oceniamy działania Niemiec. (…) Mamy obowiązek im przypomnieć, żeby się zachowywali, jak należy
– przyznał we wtorek w rozmowie z Niezalezna.pl przewodniczący Stowarzyszenia Pokolenie Przemysław Miśkiewicz, który jest jednym z inicjatorów demonstracji.