Tak naprawdę Tusk się martwił tylko przekazem. Chodziło o to, żeby bez względu na prawdę przekaz był dokładnie ten sam, co rządu, a rządu ten sam, co Rosjan. I o to walczył Donald Tusk - powiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz, komentując w TVP Info nagrania, które ujawniono wczoraj w "Magazynie śledczym" Anity Gargas.
W czwartek TVP1 wyemitowało fragmenty nagrania z "poufnej narady" u premiera Donalda Tuska, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 roku. W spotkaniu uczestniczył Edmund Klich, który po katastrofie smoleńskiej został akredytowanym przedstawicielem Polski przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej (MAK) badającej przyczyny tragedii, a także: minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki, minister obrony Bogdan Klich, minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller, zajmujący się kontaktami z rodzinami ofiar minister Michał Boni oraz szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski.
Opublikowane fragmenty rozmowy skomentował na antenie TVP Info Tomasz Sakiewicz.
Dla Donalda Tuska nie było problemu ze śledztwem. Po prostu to śledztwo mieli poprowadzić i zakończyć Rosjanie i było z góry wiadomo, co ustalą od samego początku. Może poza jednym sygnałem, bo jest mało znany fakt, że jedna z agencji rosyjskich rzeczywiście podała informacje kilka godzin po katastrofie, że samolot eksplodował w powietrzu, a potem to usuwano, chociaż był to oficjalny komunikat bazujący na prokuraturze, ale potem konsekwentnie Rosjanie forsowali wersję "pancernej brzozy", błędu pilota, nacisków, a te wszystkie bzdury TVN-y powtarzały, nawet nie sprawdzając niczego
- mówił Tomasz Sakiewicz.
Jak podkreślił, Donald Tusk martwił się tylko przekazem.
Chodziło o to, żeby bez względu na prawdę przekaz był dokładnie ten sam co rządu, a rządu ten sam co Rosjan. I o to walczył Donald Tusk. Jeżeli będzie jakikolwiek cień innego przekazu, to mogą się przebić wątpliwości, oczywiste wątpliwości, że to śledztwo w ogóle nie jest prowadzone. Niszczono dowody na oczach ludzi, przecież pokazywano jak niszczony był wrak tupolewa. A to wszystko po to, żeby usunąć ślady ewentualnie innych działań niż wypadku
- zwrócił uwagę redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
Donald Tusk wiedział, że musi pilnować przekazu, bo Rosjanie mu nie wybaczą, jeśli coś mu się wymknie w Polsce. Zresztą są takie notatki, naciski na rząd Polski, związane z publikacjami mediów, które miały się odwagę wyłamać, że jest jakaś inna narracja rozważana. Rosjanie naciskali, wysyłali ostre noty pouczające, że "nie tak się umawialiśmy". Donald Tusk po prostu pilnował tego przekazu i to była jego jedyna rola w badaniu tej katastrofy. Pilnować, żeby się nie wymknęła inna wersja niż rosyjska
- dodał Sakiewicz.