"Struktura rządu ma służyć skutecznej realizacji programu wyborczego" – zapowiedział dziś rzecznik rządu Piotr Müller. Powtórzył, że prawdopodobna jest konsolidacja niektórych resortów, ale jednocześnie zaznaczył, że decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.
- Jeżeli chodzi o zmiany w rządzie, trwają dyskusje w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy. Żadne konkluzje jeszcze nie zapadły, przygotowujemy harmonogram prac legislacyjnych, określamy, które cele strategiczne w jakiej kolejności mają być realizowane
– powiedział Müller w Programie I Polskiego Radia. Dodał, "żadnych rozstrzygnięć jeszcze nie ma".
Rekonstrukcja ma - według rzecznika - polegać "między innymi na dostosowaniu struktury do realizacji celów, które wynikają z programu wyborczego".
- Najprawdopodobniej będzie wiązało się to z pewną konsolidacją resortów, po to, aby pewne procesy decyzyjne zapadały szybciej i żeby można było skuteczniej realizować pewne cele, które wynikają z naszego programu wyborczego
– dodał.
Przed kilkoma dniami prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w rządzie "na pewno będą zmiany personalne", przy czym "nie chodzi o premiera". Rząd ma być inaczej skonstruowany, by skrócić procesy decyzyjne, w których teraz uczestniczy po kilka ministerstw.
Rzecznik rządu nawiązał też do szczytu unijnego, podczas którego negocjowano unijny budżet i do słów przewodniczącego PO Borysa Budki, według którego premier Mateusz Morawiecki "zgodził się na to, żeby oddać część naszej suwerenności, bo programy narodowe będą zatwierdzane przez inne rządy i to większością kwalifikowaną".
Müller zauważył, że w negocjacjach o podziale unijnych środków "część programów zawsze jest ustalana albo w Komisji Europejskiej, albo w ramach Rady Unii Europejskiej". Według rzecznika, wypowiedź Budki oznaczałaby, "że wszystkie państwa Unii Europejskiej oddały swoją suwerenność na rzecz Unii w tym zakresie".
- Ale te zasady zawsze były ustalane w jakimś stopniu z Komisją Europejską, w ramach procesów unijnych
– dodał. Jego zdaniem, "PO nie może pogodzić się z tym, że premier Mateusz Morawiecki wywalczył więcej środków niż Donald Tusk".
Mówiąc o akceptacji budżetu "w dialogu z Parlamentem Europejskim" przypomniał, że "procedury dotyczące praworządności były wielokrotnie uruchamiane, nigdy nie kończyły się żadnymi sankcjami".
- W Unii Europejskiej tak się przyjęło, że jest to element pewnej politycznej presji, natomiast my tej politycznej presji nie poddajemy się i realizujemy swoje zapowiedziane reformy
– oświadczył.