Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Raport o polskich zbrojeniach. Przybywa pieniędzy, ale nie naszego bezpieczeństwa

Zwiększenie nakładów na zbrojenia w polskim budżecie nie powoduje wzrostu nakładów w polskim przemyśle zbrojeniowym. Mimo deklaracji rządu o wydatkowaniu co najmniej 50 proc. na uzbrojenie w naszym przemyśle, w ubiegłym roku ten pułap nie został osiągnięty. To grozi marginalizacją polskiego przemysłu. Musimy wziąć przykład z innych krajów, gdzie inwestuje się długoterminowo we własne rozwiązania i przemysł zbrojeniowy, jak np. we Francji – wskazują autorzy raportu Instytutu Sobieskiego dotyczącego realiów i perspektyw polskiego przemysłu obronnego.

Raport „Jak z importera uzbrojenia stać się eksporterem bezpieczeństwa? Perspektywy rozwoju polskiego przemysłu obronnego” przygotowany przez ekspertów Instytutu Sobieskiego kompleksowo ocenia obecną sytuację naszego przemysłu obronnego oraz wskazuje działania niezbędne do tego, by zmienić tę sytuację polegającą na ciągłych problemach w rozwoju tego przemysłu i w oparciu naszego potencjału obronnego na rodzimych rozwiązaniach.  

Kupowanie „z półki”

Wojsko woli kupować gotowe rozwiązania za granicą, co hamuje rozwój naszego przemysłu, a ten może być lokomotywą całej gospodarki. Projekt Borsuk się udał, ale to raczej wyjątek od reguły. Musimy wziąć przykład z innych krajów, gdzie inwestuje się długoterminowo we własne rozwiązania i przemysł zbrojeniowy, przykładem jest Francja

– mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Leszek Skiba, koordynator  i jeden ze współautorów projektu.

„W 2024 r. skierowano do grupy PGZ zamówienia o wartości około 2 mld zł, a do innych podmiotów – w tym prywatnych – 1,3 mld zł. Należy jednak pamiętać, że Inspektorat Wsparcia ma znacznie mniejszy budżet niż odpowiedzialna za nowe zakupy Agencja Uzbrojenia (tylko w 2024 r. zawarła ona umowy na łączną kwotę 57 mld zł, z czego 25 mld zł w polskim przemyśle – 19 mld zł dla PGZ, a 6 mld zł dla firm prywatnych). Dane te wskazują jednoznacznie, że udział krajowego przemysłu zbrojeniowego w realizacji zamówień publicznych mimo ogromnych nakładów na obronność nadal pozostaje niezadowalający i wymaga głębokich, systemowych zmian. Nie ulega wątpliwości, że jak największa część wydatków obronnych powinna być realizowana w polskim przemyśle zbrojeniowym. Krajowa produkcja sprzętu wojskowego nie tylko wspiera rozwój gospodarczy i tworzenie miejsc pracy, ale przede wszystkim zwiększa bezpieczeństwo państwa poprzez budowę własnych kompetencji technologicznych i operacyjnych. Oznacza to zdolność do szybkiego serwisowania, modernizacji, a w razie potrzeby – do natychmiastowego wznowienia produkcji w warunkach zagrożenia”

– czytamy w raporcie. 

Podane liczby dowodzą, że zapewnienia o lokowaniu co najmniej 50 proc. środków w zakupy sprzętu dla wojska w polskim przemyśle nie zostały w ubiegłym roku zrealizowane. Reakcją na pojawiające się wyzwania jest z reguły poszukiwanie gotowego uzbrojenia „z półki”. Po ataku dronów na Polskę pojawiły się od razu głosy, by kupić niemiecki system antydronowy, choć nasz rodzimy nie został zmodernizowany do wersji, która z powodzeniem broni nieba na Ukrainie. 

Agencja nie tylko od zakupów

Autorzy raportu wskazują, że brak systemowych rozwiązań pozwalających z jednej strony wyposażać armię w to, co konieczne dla jej skuteczności, a z drugiej budować potencjał polskiego przemysłu. Jedną z tych systemowych luk jest usytuowanie w tym systemie Agencji Uzbrojenia.

„(...) Działania podejmowane przez Agencję Uzbrojenia dotyczą stricte pozyskiwania uzbrojenia, natomiast wsparcie budowy mocy przemysłowej pozostaje, w obecnym stanie prawnym, poza zakresem jej odpowiedzialności. Z kolei decyzje o wsparciu finansowym państwowego przemysłu w ramach istniejących mechanizmów zostały po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie podjęte, ale z pewnym opóźnieniem. Już w marcu 2023 r. PGZ deklarowała potrzeby inwestycyjne rzędu kilkunastu miliardów złotych, jednak w ciągu dwunastu miesięcy od tej daty zdecydowano o przyznaniu 1,45 mld zł z Funduszu Inwestycji Kapitałowych na wsparcie dwóch zakładów PGZ – Huty Stalowa Wola i Bumaru-Łabędy. W tym ostatnim przypadku do uruchomienia niezbędna była korekta wniosku, która jest procedowana jeszcze w 2025 r. Z kolei program o większej wartości, związany z planowanym od ponad dekady i zakontraktowanym w 2023 r. programem obrony powietrznej średniego zasięgu Narew, uruchomiono dopiero w czerwcu 2024 r.”

–  dowiadujemy się z raportu.

Za mało na badania, za dużo na płace

Autorzy analizują strukturę wydatków na obronność, czyli ile wydajemy np. na badania i rozwój, a ile na wydatki osobowe. „Polskie wydatki na obronę narodową należą dziś do najwyższych w całym NATO, przekraczając 4 proc. PKB. W 2024 r. wyniosły one 4,1 proc. PKB, a w budżecie na 2025 r. zaplanowano ich dalszy wzrost do 4,7 proc. PKB. Najważniejsze kategorie wydatków kształtują się następująco: zakupy sprzętu i wydatki na badania i rozwój (B+R) – w 2025 r. mają wynieść 2,4 proc. PKB, czyli ponad 90 mld zł; wydatki osobowe – przede wszystkim wynagrodzenia żołnierzy zawodowych oraz świadczenia emerytalne dla służb mundurowych – łącznie ok. 1,2 proc. PKB (prawie 50 mld zł); infrastruktura wojskowa – ok. 0,3 proc. PKB (10 mld zł); inne wydatki – z dominującą pozycją utrzymania i obsługi sprzętu – 0,7 proc. PKB (ok. 30 mld zł). Struktura polskich wydatków obronnych niesie jednak poważne wyzwania. Na tle państw sojuszniczych niepokoi bardzo wysoki udział kosztów osobowych. Przewidywania nie są optymistyczne i prognozy wskazują, że do 2035 r. wydatki te wzrosną do 1,7 proc. PKB, co oznacza, iż w połowie lat 30. XXI w. pochłoną aż 45 proc. całego budżetu obronnego Polski. Dla porównania np. we Francji udział wydatków osobowych w budżecie obronnym wynosi ok. 39 proc., a w Stanach Zjednoczonych – ok. 22 proc.

Uczyć się od innych

W zaleceniach dla polskich władz autorzy raportu wskazują na konieczność zmian w systemie planowania i organizacji zakupów dla armii. – Krótki serie, mające być zrealizowane w krótkim terminie, powodują ciągłą niepewność zakładów zbrojeniowych, brak zachęt do inwestycji w badania i rozwój, które wybiegałyby w przyszłość, a nie były jedynie reakcją na zdarzenia, to wszystko hamuje nasz przemysł. A jest on słabszy niż jego odpowiednik w krajach takich jak Niemcy czy Francja. Tam jednak praktyka współpracy między wojskiem a przemysłem jest inna. Pozwala na długoplanowe programy zbrojeniowe i kładzie nacisk na uniezależnianie się od obcych dostawców. To szalenie ważne w sytuacji kryzysu, co obserwujemy na Ukrainie, która uruchomiła własną produkcję amunicji czy dronów. To pozwala jej przetrwać przerwy w dostawach pomocy – mówi Leszek Skiba.

Dlatego autorzy raportu rekomendują dokonanie zmian w polskiej praktyce zbrojeń: przyjęcie ustawowej regulacji dotyczącej funkcjonowania przemysłu obronnego jako sektora gospodarki narodowej o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa; obowiązek regularnego przyjmowania przez Radę Ministrów dokumentu strategicznego w zakresie rozwoju krajowej bazy przemysłowo-technologicznej, który określałby cele i metody realizacji w zakresie wojskowym, gospodarczym, politycznym i badawczo-rozwojowym, przy użyciu wszystkich zasobów pozostających w dyspozycji Rady Ministrów i gospodarki narodowej (w tym planowanego pułapu wydatków na wsparcie w czteroletniej perspektywie budżetowej), a także utworzenia listy „projektów o charakterze strategicznym w ramach ww. dokumentu, wypełniających kluczowe cele z punktu widzenia rozbudowy zdolności operacyjnych Sił Zbrojnych RP, wraz z określeniem źródeł ich finansowania”. 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie