Dziś na ulice wyszli pracownicy Domów Pomocy Społecznej znajdujących się przy ul. Spadkowej, Podgórnej, Narutowicza i Krzemienieckiej. Protestujący - jak sami przyznają - czują się potraktowani niesprawiedliwie przez władze miasta, na czele których stoi Hanna Zdanowska. Teraz - domagają się podwyżki w wysokości 1200 złotych i ujednolicenia płac we wszystkich łódzkich DPS-ach.
- Pani Zdanowska spotyka się tylko z jednym związkiem, podwyżki daje tylko jednemu domowi pomocy społecznej. Czujemy się niedoceniani i jest to smutne
- powiedział na antenie TVP Łódź Mateusz Kropidłowski, uczestnik protestu, przewodniczący sekcji pracowników DPS przy OPZZ.
DPS, o którym wspomniał Kropidłowski, to Centrum Rehabilitacyjno-Opiekuńcze przy ul. PRzybyszewskiego, którego pracownicy otrzymali niedawno podwyżki. Przedstawiciele miasta twierdzą, że "program podwyżek będzie kontynuowany".
Protestujący, niosący na transparentach hasła "Jedni doceniani, drudzy omijani", "Ta sama praca, różna płaca", podkreślają, że ich praca jest ciężka, a zarobki - niesatysfakcjonujące.
