Robert Biedroń, który jest kandydatem Lewicy na prezydenta zdradził dziś swoim sympatykom, co będzie priorytetem jego ewentualnej prezydentury. To podniesienie... esbeckich emerytur. - Jedną z pierwszych moich inicjatyw jako prezydenta będzie przywrócenie godności tym wszystkim, którym ją odebrano - stwierdził Biedroń.
We wtorek Biedroń założył kolejne dwa komitety poparcia jego kandydatury w wyborach prezydenckich, czyli komitet nr 4 w Wołominie i piąty w Piasecznie (Mazowsze).
Jedna z sympatyczek kandydata lewicy na prezydenta skarżyła się, że jest osobą "represjonowaną" ustawą z 16 grudnia 2016 roku, która obniżyła świadczenia byłym funkcjonariuszom służb mundurowych.
Biedroń przyznał, że realnie tym tematem zajmuje się poseł Lewicy Andrzej Rozenek.
"Na pewno, jeżeli zostałbym prezydentem, to chciałbym powiedzieć państwu jasno i wyraźnie: jedna z pierwszych inicjatyw będzie przywrócenie godności tym wszystkim, którym ją odebrano 3 lata temu"
- zadeklarował.
"Trzeba przywrócić tym ludziom godność. To są ich prawa, które im bezkarnie zabrano i co do tego nie mam żadnych wątpliwości"
- dodał.
Uczestniczka spotkania, która zadeklarowała się jako działaczka Platformy Obywatelskiej i sympatyczka kandydatki tej partii na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, apelowała, aby kandydaci na opozycji nie atakowali się w wyborach.
"Nie wiem, jakie jest zdanie pani Kidawy-Błońskiej, jeżeli chodzi o konstytucyjny zapis w art. 25 dotyczący rozdziału państwa od Kościoła, ale wierzę głęboko, że jest za tym, żeby opodatkować Kościół i wycofać lekcje religii ze szkół"
- podkreślał na spotkaniu w Piasecznie Biedroń.